- Gratuluję zawodnikom obu drużyn, bo stawką meczu były nie tylko punkty, ale też prestiż w tym rejonie tabeli - rozpoczął pomeczową konferencję prasową Kasperczyk. - Cracovia miała więcej z gry, miała w składzie piłkarzy, którzy na jeden-dwa kontakty potrafili przenieść ciężar gry. Daliśmy się trochę zepchnąć do defensywy, ale cieszy mnie, że świetnie zareagowaliśmy, gdy zaczęliśmy grać 10 na 10. Od razu przesunęliśmy ciężar gry wyżej i bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz - dodał szkoleniowiec. Podbeskidzie miało piłkę meczową, ale w 93. minucie z 13 metrów młodzieżowiec Dominik Frelek trafił w słupek. - Miał stuprocentową sytuację, ale chyba się tak biedny wystraszył, że nie trafił do pustej bramki. To był pewny gol na 2-1, ale nie płaczemy. Wygrywa i przegrywa zespół. Gramy dalej - zaznacza Kasperczyk. Szkoleniowiec zapewnia jednak, że po meczu nie zamierza rozmawiać ani z Frelkiem, ani z Gergo Kocsisem, którzy otrzymał dwie niepotrzebne żółte kartki i bezmyślnie sprokurował rzut karny. - Nic im nie powiem, jeśli chodzi o te sytuacje. Każdego zawodnika staram się motywować pozytywnie i oceniać przez pryzmat funkcjonowania całego zespołu. Żadnych wycieczek indywidualnych nie mam zwyczaju robić - ucina szkoleniowiec. PJ