Po swoim drugim awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej, gliwiczanie prowadzeni przez Marcina Brosza wywalczyli w lidze czwarte miejsce i po raz pierwszy zagrali w europejskich pucharach. Było to w 2013 roku. Potem było wicemistrzostwo Polski w 2016 roku, kiedy drużynę prowadził czeski szkoleniowiec Radoslav Latal. Ostatnie dwa sezony, to historyczne mistrzostwo rok temu i trzecie miejsce teraz. To duży sukces zespołu prowadzonego przez trenera Fornalika, któremu owację zgotowali wczoraj kibice na stadionie przy ulicy Okrzei. Piłkarze i cały sztab, plus władze miasta oraz działacze, po zremisowanym 1-1 meczu z Cracovią, otrzymali pamiątkowe medale, a potem była honorowa runda wokół stadionu. Do fanów przemówił też szkoleniowiec Piasta. - Przede wszystkim chciałem podziękować za doping przez cały sezon. Chciałem też podziękować zawodnikom. Drużyna ciężko pracuje, a efekty są widoczne, bo Piast po raz kolejny jest w elicie polskiej piłki. Z całego serca dziękujemy i ukłony - mówił zadowolony Fornalik. W zeszłym roku gliwiczanie, po 30 latach przerwy sprawili, że mistrzowski tytuł ponownie wrócił na Górny Śląsk. Teraz są pierwszą jedenastką od ćwierć wieku z regionu, która dwa razy z rzędu jest w czołowej trójce. Wcześniej ta sztuka udała się GKS-owi Katowice, a było to jeszcze w czasie, kiedy prezesem tam był nie kto inny, jak sam Marian Dziurowicz. GieKSa była druga i trzecia w 1994 i 1995 roku, kiedy w zespole grali tacy piłkarze, jak Janusz Jojko, Marek Świerczewski, Jerzy Brzęczek czy Bartosz Karwan. Piast pisze teraz swoją historię. Powody do zadowolenia może też mieć Jorge Felix. najskuteczniejszy w tym sezonie zawodnik gliwickiej jedenastki, 16 bramek na koncie, który głosami piłkarzy i trenerów z Ekstraklasy, zostały wybrany najlepszym piłkarzem w zakończonych właśnie rozgrywkach. Michał Zichlarz, Gliwice