Nie milkną echa porażki w dwumeczu z mistrzem i zdobywcą Pucharu Łotwy Riga FC (3-2, 1-2). Klub o budżecie naszych zespołów grających w I lidze, ok. 10 mln złotych, z zawodnikami nie chcianymi u nas, jak Kamil Biliński, którego trafienie w końcówce czwartkowego meczu przesądził o losach rywalizacji, gra dalej w III rundzie eliminacji Ligi Europy, podczas gdy mistrz Polski liże rany. Co złożyło się na pucharową klęskę Piasta? Przedstawiamy siedem grzechów głównych klubu z Okrzei. 1. Osłabienia Pierwszym, który pożegnał się z zespołem był Aleksandar Sedlar. Najlepszy obrońca Ekstraklasy poprzedniego sezonu był nie do zatrzymania przez klub z Gliwic. W czerwcu kończyła mu się umowa i mógł odejść za darmo. Skorzystał z propozycji beniaminka Primera Division RCD Mallorca. Nie udało się też zatrzymać w klubie doświadczonego Tomasza Jodłowca, który po okresie wypożyczenia wrócił do Legii. Były reprezentant Polski nie grał może wiosną w podstawowym składzie, ale swoje dokładał. Bez jego fenomenalnej gry i gola zdobytego w rozgrywanym w końcówce sezonu meczu Jagiellonią, nie byłoby mistrzostwa Polski. Poza tym odeszli: Michal Papadopulos, Mateusz Mak i Paweł Tomczyk (powrót do Lecha). To jeszcze nie koniec, bo w kolejce do odejścia stoją inni, jak choćby młodzieżowy reprezentant Polski Patryk Dziczek. 2. Odejście Valencii Za błąd należy potraktować odejście Joela Valencii tuż przed rewanżem w Rydze. O tym że Ekwadorczyk, najlepszy zawodnik Ekstraklasy poprzednich rozgrywek, odejdzie było wiadomo. W końcu pojawiła się oferta grającego w Championship Brentford FC i klub postanowił dać mu zwolnienie. - Nie wolno było puszczać takiego piłkarza w takim momencie. Można to było zrobić z opóźnieniem, tak, żeby ten zawodnik w rewanżu wystąpił. To przecież nie jakiś kopacz, a jak na nasze warunki piłkarz. Tutaj bez dwóch zdań Piast przegrał. Takie rozmontowanie drużyny, w takim momencie było błędem - uważa Józef Drabicki, były wieloletni działacz, także prezes Piasta. 3. Brak stabilności W poprzednim sezonie siłą jedenastki z Gliwic była stała kadra. Wielu ekspertów zwracało uwagą na fakt, że Piast w sezonie grał najmniejszą liczbą zawodników, konkretnie 24. Nie było roszad, wielu zmian. To pomogło w wygraniu ligi. Teraz zmiany są wymuszane duża liczbą gier. Nie sprzyja to, jak pokazują ligowe i pucharowe mecze, wynikom. 4. Transfery Latem w Gliwicach pojawiła się spora grupa nowych graczy: Dani Aquino, Tomasz Huk, Jakub Holubek, Bartosz Rymaniak, Sebastian Milewski, Dominik Steczyk. Czy któryś z nich pomógł w pierwszych ligowych czy pucharowych grach? Nie bardzo... Wiadomo, że nowi zawodnicy potrzebują czasu na aklimatyzację, na zgranie z resztą kolegów, ale akurat tego w Gliwicach nie było. Teraz będzie go sporo. Piastowi zostaje już tylko liga. 5. Fatalne końcówki O pomstę do nieba wołają fatalne końcówki w wykonaniu mistrza Polski. Spośród 13 straconych w tym sezonie bramek, wliczając w to ligę, europejskie puchary oraz przegrane starcie w Superpucharze Polski z Lechią Gdańsk, aż siedem goli Piast stracił w ostatnich 10 minutach! Jeszcze kilka minut przed końcem meczu z BATE Borysów u siebie, mistrzowie Polski prowadzili i byli w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Fatalne błędy Frantiszka Placha spowodowały jednak, że rywal z niczego strzelił dwie bramki, i - mimo porażki z Rosenborgiem - teraz gra dalej w europejskich pucharach... Rywalem mistrza Białorusi w III rundzie eliminacji LE jest stosunkowo łatwe do przejścia FK Sarajewo. 6. Indywidualne błędy O kiepskich interwencjach Plachach pisaliśmy. A Urosz Korun w meczu z Riga FC, kiedy w końcówce, przy prowadzeniu gliwiczan u siebie 3-1, wpakował piłkę do własnej bramki? A czerwona kartka Tomasza Huka w ligowym meczu z Lechem u siebie, która kosztowała wygraną i dwa punkty? A karny sprokurowany w przegranym meczu ze Śląskiem we Wrocławiu przez Jakub Holubka? - To takie błędy elementarne, które nie powinny się wydarzyć - mówi Józef Drabicki. 7. Słaba skuteczność Błędy w obronie to jedno, a słaba skuteczność, niewielka liczba zdobywanych bramek, to inna rzecz. W tym sezonie tak naprawdę nie zawodzi tylko Jorge Felix. Spośród dziewięciu goli, zdobytych przez jedenastkę z Gliwic w tym sezonie sam zdobył aż pięć. Pięć bramek zdobył zresztą w czterech ostatnich meczach. Strzela praktycznie sam. A gdzie Piotr Parzyszek, a gdzie inni? Tak nie da się wygrywać i awansować w europejskich pucharach, co pokazał czwartkowy mecz w Rydze. Michał Zichlarz