- Widziałem kilka spotkań gliwiczan, w tym dwumecz z BATE Borysów. Moim zdaniem, biorąc pod uwagę tylko aspekt piłkarski, byli lepsi od drużyny z Białorusi. W Piaście są dobrzy piłkarze, ale na pewno nie poddamy się bez walki - powiedział Konevs podczas środowej konferencji prasowej. Podobnie jak mistrz Polski, Łotysze także mają za sobą nieudaną walką w 1. rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów. Dwa razy zremisowali bezbramkowo z Dundalk FC (Irlandia), zaś w konkursie rzutów karnych, który zakończył drugi pojedynek, przegrali 4-5. - Jesteśmy drużyną, która nie ma za dużego doświadczenia. Dlatego graliśmy defensywnie, starając się wyprowadzać kontrataki. Zdajemy sobie sprawę, że nie możemy dyktować tempa gry. Dlatego musimy trzymać się takiego stylu - dodał opiekun Riga FC. W kadrze łotewskiego zespołu jest kilku zawodników z przeszłością w polskiej Ekstraklasie, chociażby urodzony we Wrocławiu Kamil Biliński (występował w Śląsku, ale i Wiśle Płock) czy Deniss Rakels, którego do tej pory bardzo miło wspominają w Cracovii. Jest też inny były gracz "Pasów", Aleksejs Visnakovs. Jednak opiekun drużyny z Łotwy nie prosił ich o radę przed meczem w Polsce, gdyż ich doświadczenia z gry nad Wisłą są zbyt odległe. - Bodaj pięć czy sześć razy zagrałem na stadionie Piasta i nie zaliczyłem zwycięstwa. Gra tu się ciężko. Gliwiczanie zawsze u siebie byli mocni. Wiemy, jak ciężki nas mecz czeka. Pozytywem jest, że grając jeszcze w Polsce strzeliłem dwa gole przeciwko Piastowi. Zdajemy sobie sprawę, że jest to mistrz Polski i nie zdobył go wygrywając jedno spotkanie, tylko przez cały sezon prezentował dobrą formę. Nie trzeba tego ukrywać, to rywal jest faworytem czwartkowego meczu - powiedział Biliński. Początek meczu Piast - Riga FC w czwartek o godz. 20. Rafał Czerkawski