Sportowi marketingowcy podkreślają, że nic tak nie napędza zainteresowania kibiców jak sukces. W przypadku Piast ta teoria jednak na razie nie sprawdza się. O ile podczas spotkania I rundy eliminacji Ligi Mistrzów na stadionie w Gliwicach zameldował się niemal komplet kibiców (9312), to później było już tylko gorzej. Inaugurację Ekstraklasy oglądało 4698 widzów, a pucharowe spotkanie z Riga FC - 5100.- Nie wiem, o co chodzi. Może wszyscy na grzybach? Przynajmniej emocje większe niż tutaj - żartował gorzko na początku spotkania jeden z kibiców.Dwie godziny przed meczem niewiele wskazywało, że w zamieszkanych przez 180 tys. ludzi Gliwicach wkrótce rozpocznie się jakieś spotkanie, o potyczce w europejskich pucharach nie wspominając. Dopiero kilkadziesiąt minut później wokół stadionu zaczynali kręcić się kibice w niebiesko-czerwonych barwach. - Gliwice to bogate miasto. Ludzie są na wakacjach, więc trudno zapełnić stadion - próbował szukać usprawiedliwienia jeden z fanów.Atmosfera na stadionie w Gliwicach zrobiła się jeszcze bardziej przygnębiająca, gdy bramkę zdobyli goście. - Co wy robicie, hej Piaście co wy robicie - zaczęły skandować trybuny.W tym czasie w euforię wpadło... dziewięciu kibiców, którzy przyjechali na spotkanie z Rygi. - Za tą wycieczkę należą im się od naszych kibiców brawa - zaapelował do gliwickich kibiców spiker.W drugiej połowie fani rzadko jednak oglądali spoglądali na puste krzesełka, bo w końcu coś zaczęło dziać się na murawie. Przegrywający 0-1 Piast zdobył trzy bramki z rzędu, a następnie znów stracił kuriozalnego gola i sprawa awansu do III rundy Ligi Europy ciągle jest otwarta.Rewanż za tydzień w Rydze, a kolejne spotkanie na swoim stadionie Piast zagra z Pogonią Szczecin 4 sierpnia. Z Gliwic PJ