W 59. minucie sobotniego spotkania Milewski otrzymał dobre dośrodkowanie od Bartosza Rymaniaka z prawej strony. Wymanewrował Cornela Rapę i atomowym uderzeniem z okolic piątego metra zaskoczył Michala Peskovicia. Co ciekawe, po Jorge Feliksie, Piotrze Parzyszku, Gerardzie Badii i Jakubie Czerwińskim, jest dopiero piątym zawodnikiem Piasta w tym sezonie, który wpisał się na listę strzelców. Co mówił o swoim pierwszym golu w Ekstraklasie? - Na pewno jest to fajne uczucie. Dodatkowo w ważnym meczu, która daje nam jeszcze trzy punkty. Cieszę się z tego i mam nadzieję, że ta bramka jeszcze doda mi pewności siebie, tak, że to strzelanie w kolejnych spotkaniach będzie mi przychodziło łatwej. Co do bramki, to Bartek Rymaniak zagrał bardzo dobrą piłkę do góry, a ja widziałem, że Rapa jej nie sięgnie. Chciałem ją przyjąć na klatkę piersiową, udało się, no i cieszę się, że potem wpadła do siatki. Choć przyznam, że miałem delikatne obawy, bo bramkarz Cracovii miał już piłkę na rękach i obawiałem się czy wszystko dobrze się skończyć. Na szczęście tak się stało i mogliśmy się cieszyć z bramki - komentował po zwycięskim spotkaniu. Bramkę zadedykował swojej dziewczynie. - Od razu po strzeleniu bramki zrobiłem dla niej cieszynkę, pokazując serduszko. Wspiera mnie cały czas, jeździ ze mną na te wszystkie mecze, jest ze mną, choć czasami ma już dosyć oglądania tych wszystkich spotkań. Także ta moja pierwsza bramka w ekstraklasie jest z dedykacją dla niej - podkreśla. Po meczu, jeden z najlepszych na boisku Bartosz Rymaniak mówił, że koledzy oczekują w tygodniu ciasta od Milewskiego. - Jeszcze nie wiem, jakie to będzie ciasto, bo jeszcze dochodzę do siebie po tym zwycięskim dla nas trafieniu - mówił z uśmiechem 21-letni pomocnik mistrzów Polski. Michał Zichlarz, Gliwice <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy</a>