To był świetny mecz w wykonaniu Konczkowskiego, który w Piaście znalazł się latem po tym, jak rozstał się z Ruchem. We wczorajszym meczu z Cracovią 24-letni obrońca nie tylko dobrze wywiązywał się z zadań w obronie, ale też udanie włączał się do akcji z przodu. Jego rajdy i dośrodkowania z prawej strony siały popłoch pod bramką Grzegorza Sandomierskiego. W końcu, celna wrzutka w drugiej połowie Konczkowskiego otworzyła drogę do bramki Jankowskiemu, który na trafienie w Ekstraklasie czekał od czerwca.Ekspert Canal+ Tomasz Wieszczycki, porównał wczorajszą grę Konczkowskiego do słynnego prawego obrońcy Cafu, brazylijskiego mistrza świata z 1994 i 2002 roku, który słynął z ofensywnych wejść do przodu. Prawego obrońcę Piasta zapytaliśmy, co było kluczem do cennej wygranej z krakowianami?- Konsekwentna gra w obronie. Nie mogliśmy w defensywie pozwolić sobie na jakieś głupie błędy, żeby przypadkiem nie stracić bramki. Zagraliśmy na zero z tyłu i to było bardzo ważne. Udało się strzelić przy tym jedną bramkę, ale trzeba powiedzieć, że druga połowa w naszym wykonaniu była słabsza. Nie utrzymywaliśmy się przy piłce, nie wyglądało to tak, jak wcześniej i nad tym na pewno trzeba popracować, bo przy odrobinie większego szczęścia Cracovii czy lepszej skuteczności rywala, to nie wygralibyśmy tego spotkania - tłumaczy zawodnik.Jak ocenia swoją asystę i zwycięstwo? - Cieszę się, że udało się dobrze wrzucić piłkę, zaliczyć asystę, ale tutaj trzeba powiedzieć, że nieważne kto zdobył bramkę, kto dobrze podawał. Najważniejsze jest to, że udało się wygrać i zdobyć trzy bardzo ważne punkty. Ja cieszę się z tego, że zagraliśmy na zero z tyłu i trzy punkty pozostały w Gliwicach - podkreśla Konczkowski.Po 16. kolejkach Ekstraklasy Piast jest 14, z szesnastoma punktami na koncie. "Pasy" mają o punkt mniej i są tuż za gliwiczanami. Michał Zichlarz, Gliwice