W zeszłym roku, w spotkaniu 34. kolejki, Piast ograł Legię 1-0 po trafieniu Gerarda Badii. To tak naprawdę otworzyło drogę do mistrzowskiego i historycznego, bo pierwszego tytułu. Tuż przed wybuchem pandemii koronawirusa, na początku marca, gliwiczanie ograli obecnego lidera tabeli na jego terenie 2-1. I wtedy zwycięskiego gola zdobył niezawodny kapitan zespołu Gerard Badia, który teraz niestety jest kontuzjowany. Piast ostatnio nie ma jednak dobrej passy. W trzech kolejnych meczach mistrz Polski zdobył ledwie punkt, nie zdobywając nawet gola. W Gliwicach wszystkich bolą ostatnie porażki z Lechem Poznań u siebie 0-2, czy w środę z Lechią Gdańsk 0-1. - Jestem zły. Jeżeli nie wykorzystuje się stwarzanych przez siebie sytuacji, to trudno o dobrych wynik. Tym bardziej szkoda, bo mieliśmy ich trochę, wynik jest jednak - trzeba to powiedzieć - sprawiedliwym rozstrzygnięciem. Trzeba być zadowolonym z tego, jak graliśmy. To dobry prognostyk przed kolejnym wyjazdowym spotkaniem w Warszawie. Musimy to podtrzymać, a będzie dobrze - komentuje w rozmowie z klubowymi mediami klubu z Gliwic mecz z Lechią Mikkel Kirkeskov. Pytany o pozytywy w grze dołującego ostatnio Piasta doświadczony, lewy obrońca mówi. - Jest ich wiele. Kreujemy sobie bramkowe sytuacje, nie brakuje ich. W defensywie też prezentujemy się solidnie, potrafimy się utrzymać przy piłce czy przejść do szybkiego kontrataku. Nie jest więc źle. Trzeba wierzyć w siebie - zaznacza 28-letni zawodnik.