Doświadczony napastnik na kolejnego gola w Ekstraklasie czekał od początku czerwca. Trafił wtedy w wygranym 1-0 spotkaniu z... Cracovią. Przez 169 dni czekał niecierpliwie na gola, słysząc w tym czasie wiele krytyki pod swoim adresem. Dziś wreszcie znowu dał o sobie znać. Po trafieniu przyłożył palec do usta i nie celebrował zbytnio zwycięskiej bramki. Co to oznaczało? - Myślę, że wszyscy wiedzą, o co chodziło. Gdzieś tam ostatnio pod moim adresem padało dużo krytyki. Cieszę się, że teraz pokazałem, że potrafię dobrze grać i strzelać. W pierwszej połowie bardziej schodziłem na krótki słupek, gdzie akurat tych podań nie było. W drugiej połowie znalazłem się w odpowiednim miejscu, no i udało się trafić - cieszy się Jankowski. - Czy był to przełomowy mecz, to się okaże, w każdym meczu walczymy o zwycięstwo, ważne, że dzisiaj się udało. Na pewno zagraliśmy solidnie w defensywie, nie mniej Cracovia dochodziła też do swoich sytuacji. Na szczęście wyszliśmy z nich obronną ręką, z czego trzeba się cieszyć - zaznacza "Jankes". Powody do zadowolenia ma też trener Piasta Waldemar Fornalik. - Gdybym nie wierzył w zawodników, to dziś ktoś inny by grał w ataku. Ta bramka Maćkowi Jankowskiemu należała się. Widziałem, jak ostatnio pracował, jak mu zależało. Czasem trzeba zawodnikowi dać wsparcie, pokazać, że trener mu ufa i wierzy, a często jest tak, że piłkarz odwdzięczy się za to. Tak było dzisiaj - komentował szkoleniowiec jedenastki z Gliwic. Minorowe nastroje w jedenastce z Krakowa. - Stworzyliśmy parę sytuacji, ale to za mało, żeby zdobyć chociaż punkt. W drugiej połowie mieliśmy mecz pod totalną kontrolą, nie wykorzystaliśmy jednak swoich sytuacji. Po przerwie graliśmy jedno z lepszych spotkań, jak tutaj jestem, ale niestety, punktów to nam nie dało - ocenił trener Cracovii Michał Probierz. Michał Zichlarz, Gliwice