W ostatnim tegorocznym spotkaniu drużyna prowadzona przez Waldemara Fornalika zremisowała z Jagiellonią Białystok 1-1. Gliwiczanie mieli pecha, mogli ten mecz wygrać, ale w końcówce piłka dwa razy po ich strzałach lądowała na poprzeczce bramki Grzegorza Sandomierskiego. Skończyło się więc na podziale punktów. - Byliśmy lepsi, ale Jagiellonia ma bardzo dobrych i szybkich piłkarzy, tak że na kontry w ich wykonaniu trzeba było uważać. Z jednej strony mają Novikovasa, z drugiej jest Frankowski. Szybcy, dobrzy piłkarze, ale my też mamy takich - mówi Badia. Piast ten rok kończy z liczbą 31 punktów na koncie. Daje to na razie szóste miejsc w tabeli Ekstraklasy. Strata do trzeciego w tabeli Lecha i czwartej Jagiellonii jest jednak niewielka, ledwie dwa punkty. - 31 punktów na koncie, także runda w naszym wykonaniu była dobra. Musimy patrzeć jednak głównie na siebie. Jak gramy dobrze, to tutaj u nas w Gliwicach ciężko wygrać rywalowi. Ogólnie rok na pewno nie był łatwy, bo przecież o tej porze sezon temu wszyscy widzieli Piasta ligę niżej. Ale przepraszam, Piast dalej gra w Ekstraklasie - mówi z uśmiechem hiszpański zawodnik. Kapitan Piasta sporą część sezonu stracił z powodu kontuzji. Przeciwko Jadze wszedł na boisko w drugiej połowie. Był to dla niego pierwszy występ w Ekstraklasie od dwóch miesięcy. Wiosną liczy, że będzie zupełnie inaczej. - Nie mam już 20 lat. Muszę pracować więcej niż młodzi zawodnicy. Musi być zdrowie i będzie. Teraz jadę do Hiszpanii. Podkuruje się, odpocznę, a potem praca, druga runda i będzie zabawa - mówi Badia, który w pierwszej części sezonu zaliczył dziewięć ligowych występów, w których strzeli gola. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2018-2019,cid,3" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy</a> Michał Zichlarz, Gliwice