W 81. minucie Joel Valencia zdobył nawet drugą bramkę, ale po kilkudziesięciu sekundach VAR ją anulował - piłkarz Piasta był na minimalnym spalonym w momencie zagrania Thomasa Hateleya. Właśnie dlatego piłkarze z Gliwic mogli czuć rozczarowanie, bo oni cieszyli się z już z drugiego trafienia, a lechici pogodzili się ze stratą i czekali na środku boiska na wznowienie gry. Sędzia Tomasz Kwiatkowski ostatecznie wskazał jednak pozycję spaloną. - Druga połowa była naprawdę dobra, sporo było sytuacji, wiele ciekawych akcji. Za to w pierwszej Lech pokazał swoją jakość piłkarską, taka jest prawda - ocenił Fornalik. Jego zespół grał odważnie w pierwszych dziesięciu minutach, później nie miał pomysłu na oszukanie defensywy poznaniaków. Gospodarze zdobyli bramką z rzutu karnego, a mogli jeszcze przynajmniej jedną. - Rzutu karnego nie musieliśmy darować Lechowi, były też dla nich inne sytuacje. Próbowaliśmy odpowiadać, ale graliśmy za wolno i Lech szybko kasował nasze akcje, nie dopuszczał do zagrożenia - opowiadał po meczu Fornalik. Po godzinie gry Piast zaczął jednak coraz śmielej atakować, w drugiej połowie miał cztery dogodne sytuacje bramkowe. Mógł spokojnie wywieźć z Poznania trzy punkty. - Punkt to zawsze punkt, ważna zdobycz na wyjeździe. Graliśmy do samego końca o pełną pulę i to było widać. Cieszę się, ze drużyna pokazała się z dobrej strony w kolejnym meczu, potrafiła dogonić wynik i szukać kolejnego trafienia. Mamy 13 punktów po siedmiu kolejkach, ale nie spoczywamy na laurach - zapewnia trener Piasta Gliwice. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2018-2019,cid,3" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy</a> Andrzej Grupa