W Gliwicach mają się z czego cieszyć. Po 21 kolejkach Piast ma na swoim koncie 45 punktów i o pięć wyprzedza Legię. W niedzielę gliwiczanie, po raz drugi w przeciągu kilku miesięcy, pokonali mistrza Polski. - Mamy powody do zadowolenia. Gramy bardzo dobrze, a wygrana z Lechem jest dla nas pięknym zakończeniem rundy. Teraz rozjeżdżamy się do domów i będzie trochę czasu, żeby odpocząć. Jak będzie dalej? Na pewno ciężko, bo przecież sezon jest bardzo długi - podkreśla pomocnik gliwiczan Gerard Badia, który w niedzielnym spotkaniu zaliczył dwie asysty. - Pomimo tego, że brakowało nam kilku zawodników, to pokazaliśmy, że w zespole są wartościowy zmiennicy. Przed meczem byliśmy pewni swego. Z Lechem zagraliśmy dobre spotkanie, co najważniejsze wygraliśmy i zrobiliśmy sobie fajny prezent pod choinkę - dodawał kapitan Piasta Radosław Murawski. Piłkarze Lecha nie byli tak rozmowni. Szybko zwinęli się do szatni, a potem do klubowego autobusu. - Piastowi wpadało do siatki, a nam nie - mówił krótko golkiper Lecha Jasmin Burić, który w niedzielę skapitulował w lidze po raz pierwszy od 465 minut. - Bardzo się cieszę, że tak to się wszystko potoczyło. Mieliśmy problemy z zestawieniem składu, a na ławce siedzieli sami młodzi zawodnicy. Graliśmy agresywnie, a rywal cały czas był pod naszą presją. Jedynie po bramce na 2-0 przestaliśmy grać i przeciwnik stworzył sobie kilka okazji. Ja chciałem podziękować kibicom i wszystkim pracownikom za pomoc. Teraz pora na odpoczynek. Ja sam jestem tak zmęczony, że nie wiem czy dam radę dojechać do domu. Przez te ostatnie pół roku pracowaliśmy bowiem z olbrzymim natężeniem, na sto procent - komentuje trener lidera Ekstraklasy Radoslav Latal. Z Gliwic Michał Zichlarz <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj!</a>