Mecze z Lechem są szczególne dla 22-letniego zawodnika. W zeszłym sezonie, kiedy Piast po bardzo dobrym spotkaniu wygrywał z późniejszym mistrzem Polski 3-2, zdobył jedną z bramek. Z kolei w sierpniu, w meczu w Poznaniu, doznał paskudnie wyglądającej kontuzji barku. Wydawało się, że może mieć problemy z powrotem na boisko w tym roku. Po operacji szybko doszedł jednak do siebie i teraz znowu należy do mocnych punktów lidera Ekstraklasy. Udowodnił to w niedzielę zdobywając efektownego gola. - Dostałem dobrą piłkę od Gerarda Badii i nie zostało mi nic innego, jak skierować ją do siatki. Ta bramka była mi bardzo potrzebna, bo mam za sobą ciężki rok, a kontuzja mocno pokrzyżowała mi plany. Przez to moje przygotowanie fizyczne nie było takie, jak mógłbym sobie życzyć. Dało się to zresztą zauważyć w ligowych spotkaniach. Tym bardziej się cieszę, że tak zakończyłem tę rundę - podkreśla. Szeliga w pierwszej części rozgrywek rozegrał w sumie 14 spotkań. Na koncie ma jedną bramkę. To ważny piłkarz w zespole Radoslava Latala. Może grać nie tylko na skrzydle, ale jak pokazał mecz z Lechem, także w ataku. W niedzielę udanie zastąpił z przodu kontuzjowanego Martina Neszpora. Jak będzie w Nowym Roku? - Nie patrzymy na tabelę. W żartach ktoś tam czasami rzuci, że gramy o mistrza, ale oficjalnie nikt o tym nie mówi. Gramy z meczu na mecz - podkreśla. Od dzisiaj piłkarze lidera mają wolne. Będą odpoczywać do 7 stycznia. - Część zawodników dostanie rozpiskę, inni poświęcą czas na regenerację. Wiadomo, przerwa jest krótka i tego wolnego nie ma za wiele. Ja najpierw czas spędzę w domu, a później wyjazd w góry - mówi pochodzący z Nowego Sącza Szeliga. Michał Zichlarz Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy