Piątek został wpuszczony na murawę dopiero w 72. min, gdy jego zespół przegrywał 0-3 i - mówiąc po piłkarsku, było już "po herbacie".- Po stracie bramki musieliśmy się otworzyć. To się na nas zemściło. Można powiedzieć, że Wisła nas wypunktowała - komentował pomocnik beniaminka PKO BP Ekstraklasy. - Nie ma co gdybać, co by było, gdybyśmy to my jako pierwsi trafili do siatki. Po stracie bramki rzuciliśmy się do odrabiania straty i źle się to skończyło. Gdyby się mecz ułożył inaczej, to mogłoby być różnie - uważa Łukasz. Po trzech porażkach w ekipie beniaminka, w której dla zdecydowanej większości piłkarzy Ekstraklasa to pierwszyzna, może się wkraść panika. Jaka jest na to rada rutyniarza? - To dopiero początek. Oczywiście oczekiwania były większe, chcieliśmy mieć więcej punktów, ale przyszły trzy porażki z rzędu. Musimy przeanalizować błędy. W kolejnym spotkaniu trzeba powalczyć o trzy punkty, żeby zacząć wspinać się w tabeli - mobilizuje siebie i zespół Łukasz Piątek. MiBi