- Na chwilę obecną udało nam się zidentyfikować około 70 uczestników incydentu na trybunie zachodniej. Zostały podjęte decyzje o 15 zakazach stadionowych, o maksymalnej długości do dwóch lat. Jestem pewny, że wkrótce więcej osób zostanie ukaranych klubowymi zakazami stadionowymi. Poza tym Bogusław Leśnodorski zadeklarował, że dopóki będzie pełnił funkcję prezesa klubu, te osoby więcej nie pojawią się na stadionie przy Łazienkowskiej 3 - powiedział doradca zarządu Seweryn Dmowski podczas czwartkowego spotkania z przedstawicielami mediów. Dodatkowo swoje działania prowadzi Komenda Stołeczna Policji. - Dokonano już pierwszych zatrzymań związanych z tymi incydentami. Policja kontynuuje swoje działania i na pewno będzie więcej zatrzymanych. Z kolei UEFA w czwartek po południu lub w piątek do południa poinformuje klub, jak zaklasyfikowała te zdarzenia - dodał Dmowski. - Zabezpieczyliśmy materiał dowodowy m.in. w postaci nagrań monitoringu. Teraz będziemy ustalali tożsamość uczestników zajść - powiedział aspirant sztabowy Tomasz Oleszczuk z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji. Doradca zarządu Legii przekonywał, że w trakcie meczu kibice polskiej drużyny nie skandowali rasistowskich haseł. - Absolutnie nie zgadzamy się, że można te przyśpiewki zakwalifikować jako dyskryminacyjne. Kibice nie śpiewali "Jude, jude BVB". Było to również obrażające hasło "Nutte, nutte BVB". Oczywiście to hasło również nie powinno mieć miejsca. Jeżeli jednak okaże się, że niektóre osoby wykrzykiwały rasistowskie hasła, to również spotkają je bezwzględne kary - zadeklarował Dmowski. Przed meczem na jednej z trybun odpalono race, które są zakazane. - Impreza została zabezpieczona zgodnie ze wszystkimi wymogami naszego prawa i UEFA. Trwa wewnętrzne postępowanie prowadzone przez pracowników bezpieczeństwa oraz oddzielne przez policję. Na tym etapie nie mogę zdradzać szczegółów - podkreślił Dmowski. Do zajść na trybunie zachodniej doszło około 10 minut przed końcem pierwszej połowy. - Grupa około 170 osób staranowała jedną z bram i była bliska przedostania się do sektora zajmowanego przez kibiców drużyny przyjezdnej. W momencie, kiedy doszło do starć z pracownikami ochrony, organizator meczu poprosił o pomoc policję. W krótkim czasie na galerii stadionu pojawił się nasz pododdział, a na jego widok agresorzy wycofali się. Jeden z nich skacząc na dach wozu transmisyjnego złamał nogę i został zatrzymany. Na prośbę organizatora nasz pododdział pozostał na stadionie do końca meczu pilnując bezpieczeństwa - opisał zdarzenie Oleszczuk. Swoje działania zapowiada również stołeczny klub. W pierwszej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów, Legia przegrała na własnym stadionie z Borussią Dortmund 0-6.