"Klub podejmie kroki prawne przeciwko panu Wojciechowi Kowalczykowi, który w programie Liga Minus (Weszło TV), a następnie w innych mediach, wielokrotnie przedstawiał nieprawdziwe informacje odnośnie Klubu i członków jego zespołu, w tym o istnieniu domniemanej "grupy pijackiej", "grupie imprezowej" i drużynie, która ponoć "baluje". Uznajemy tego typu fałszywe oskarżenia za absolutnie niedopuszczalne. Zgodnie z wiedzą Klubu nie ma żadnych podstaw do twierdzenia, że zachowania piłkarzy wykraczają poza dopuszczalne normy w ramach dyscypliny obowiązującej zawodowych sportowców, która przy oczywistych ograniczeniach i rygorach nie wyklucza uczestniczenia w życiu społecznym oraz towarzyskim" - napisała w oświadczeniu Legia. Jak do tych zapowiedzi odnosi się Kowalczyk? Co o tym sądzi Wojciech Kowalczyk? - Przecież na mieście widziały ich setki kibiców. Jeśli będzie trzeba znajdę tylu świadków - zapowiedział Kowalczyk. - Możemy się sądzić, ale zanim wszystkich świadków przesłuchają to minie wiele lat, więc niech Legia się nie wygłupia. Kibice nie muszą się mnie martwić. Do więzienia mnie za to nie wsadzą i paczek nie trzeba będzie mi przynosić. Legia wydała takie oświadczenie, bo musiała jakoś zareagować. Teraz słyszałem, że to nie były "imprezy", ale rodzinne kolacje. Też takie regularnie miewałem z kolegami, jak grałem na Cyprze, więc wiem jak wyglądają. Jestem spokojny. Niech mnie oskarżają. Ja swoich świadków przyprowadzę - zapowiedział Kowalczyk. Artur Szczepanik, Interia