Komentujący wyniki losowania Jan Urban i jego podopieczni zachowywali spokój, jednak najwięcej uwagi poświęcili niedocenianym Estończykom. Szkoleniowiec Legii daleki był od wytypowania rywala w kolejnej rundzie, skoro jego drużyna jeszcze się w niej nie znalazła. - Za wcześnie oceniać rywali, skoro jeszcze nawet nie awansowaliśmy do następnej rundy, chociaż oczywiście szanse na to mamy spore. W dodatku nie wiadomo nawet, z którą z tych drużyn zagramy. Skoro naszym celem jest faza grupowa, to musimy z takimi przeciwnikami wygrywać - stwierdził Urban. Marcin Komorowski to Florę wytypował na kolejnego rywala Legionistów, a o ich sile, jego zdaniem, przekonuje środowy rezultat Wisły w meczu z Levadią (1:1 w Krakowie). - Losowanie wypadło całkiem nieźle. Na pewno jednak żadnego z rywali nie możemy lekceważyć. Wisła zremisowała u siebie z Levadią, więc drużyny z Estonii też mogą być groźne. Dlatego, choć wszyscy oczekują, że w następnej rundzie spotkamy się z Broendby, to równie dobrze możemy zagrać z Florą Tallin. Tym bardziej, że pierwszy mecz Estończycy wygrali - zauważył Komorowski. Tomasz Kiełbowicz także dostrzegł spory potencjał w zespole Flory, choć uważa, że najpierw trzeba dopełnić formalności w Gruzji. - Teraz nie ma już słabych rywali. Wisła zremisowała z Levadią, my też możemy trafić na drużynę z Estonii. Broendby to uznana firma, a przegrała z drużyną z Tallina. Poziom w Europie bardzo się wyrównał i nikogo dziś nie można lekceważyć. Mówię to po naszej wygranej z zespołem z Gruzji 3:0, ale choć na rewanż jedziemy po awans, to i tak nie nastawiamy się na spacerek - stwierdził były reprezentant Polski.