Na trzy kolejki przed końcem sezonu Legia ma już pięć, a de facto sześć oczek przewagi na Lechem. Sześć, bo klub ze stolicy wygrał oba bezpośrednie spotkania i jeżeli Lech zrównałby się nawet z Legią, to i tak zajmie miejsce za nią. - Wygrana przybliża nas do tytułu, ale musimy grać tak jak do tej pory. Chcemy wygrać każdy kolejny mecz - zapewniał Urban. Legia wygrała z Lechem po golu z rzutu karnego w samej końcówce spotkania. Nie da się jednak ukryć, że przez większą część spotkania była lepsza od drugiego pretendenta i na trzy punkty zasłużyła. - My od początku chcieliśmy strzelić tego gola, byliśmy lepsi. Szkoda sytuacji Kucharczyka, ale może wtedy byśmy ich wkurzyli? Byliśmy bardziej zdeterminowani i chwała chłopakom, że wygrali ze stresem i utrzymali odpowiedzialność - oceniał trener Legii. Urban podziękował po spotkaniu Mariuszowi Rumakowi. - Robi dobrą robotę w Poznaniu - ocenił. Nie zakazał też cieszyć się z wygranej swoim podopiecznym, bo jak zdradził, ma do nich zaufanie. Trener Lecha nie miał za to wątpliwości: - Legia w zasadzie jest już mistrzem Polski, gratuluję jej. Tytuł dla nas graniczyłby z cudem. Wydaje mi się, że to było spotkanie z cyklu "kto strzeli, ten wygra". Zdobycie przez Legię bramki zbiegło się z naszym osłabieniem. W dziesiątkę nie mogliśmy już nic zrobić - stwierdził Mariusz Rumak, który był zdziwiony słabszą postawą swojego zespołu. - Nie wiem dlaczego graliśmy inaczej niż ostatnio. Lider nam na za wiele nie pozwolił, za dużo było niedokładności. Czy to presja czy też niedyspozycja - będę musiał to ocenić - uznał szkoleniowiec poznaniaków. Rumak narzekał na urazy swoich zawodników - niemal cudem udało się doprowadzić do względnego zdrowia bramkarza Krzysztofa Kotorowskiego, a już w pierwszej połowie kontuzji doznali Bartosz Ślusarski i Kebba Ceesay. - To utrudniło nam grę, a mi możliwość zmian w ważnych momentach w drugiej połowie - stwierdził. Autor: Andrzej Grupa