Wojewoda Jerzy Miller - on rządzi w Małopolsce - na stadion Wisły nie wpuścił fanów Widzewa, jako karę za winy kibiców Legii, którzy odpalili kilkanaście rac. Ci z Legii dostali w końcu obuchem młota siejącego sprawiedliwość. Wojewoda Mazowiecki Jacek Kozłowski postawił sprawę jasno - jeśli fani Legii mają w planie rozkładać choćby jedną flagę-sektorówkę, to nie można ich wpuścić na stadion na jutrzejszy mecz finału Pucharu Polski ze Śląskiem. Kibice Legii przygotowali nie tylko sektorówkę, ale całą specjalną oprawę, którą szykowali od dwóch tygodni i która kosztowała blisko 100 tys. zł. Skoro nie można już flag na meczach demonstrować, to można jeszcze pójść krok dalej - wydać rozporządzenie, zgodnie z którym kibicie i owszem, zostaną uprawnieni do zakupu biletu na mecz, ale wbrew temu zostaną w domu i obejrzą mecz w TV. Na stadion wpuści się tylko tych w garniturach i białych kołnierzach. Będzie fajnie, nikt nikomu nie będzie przeszkadzał jakimiś tam śpiewami. Widząc ruchy wojewodów, opuszcza ręce nawet największy autorytet w polskiej piłce - Zbigniew Boniek, którego misją w momencie przejmowania sterów w PZPN-ie, było uproszczenie procedur przy wejściu na stadion. - Po co te PESEL-e, prześwietlanie ludzi. Wyłapmy chuliganów, ale zwykłych kibiców zostawmy w spokoju - apeluje na każdym kroku prezes Boniek. - Uruchamianie aparatu represji w stosunku do kibiców jest wielkim błędem. Jestem przekonany, że jeśli "Żyleta" dostanie zakaz, to cały stadion wyjdzie - podkreśla prezes Legii Bogusław Leśnodorski w rozmowie z Polsatem Sport. "...z całą mocą stwierdzam, że decyzja o zakazie wykorzystania opraw meczowych, tzw. sektorówek, z powodu ich hipotetycznego wykorzystania do ukrycia sprawców czynów zabronionych i zagrożenia bezpieczeństwa innych uczestników imprezy masowej oraz zwiększenia prognozowanego ryzyka, jest błędna i godzi przede wszystkim w dziesiątki tysięcy naszych fanów, zamierzających uczestniczyć w meczach na stadionie Klubu, ciesząc się unikalną atmosferą piłkarskiego święta, której zazdrości nam wielu sympatyków piłki nożnej, nie tylko w Polsce. Oprawy to nie tylko atrakcja dla Kibiców z trybuny północnej, ale także coś, co przyciąga i stanowi drugi, obok widowiska piłkarskiego, element meczów na naszym stadionie, interesujący dla wszystkich pozostałych Kibiców" - napisał Leśnodorski we wtorek Leśnodorski w odpowiedzi na pismo wojewody mazowieckiego. To wszystko coraz bardziej zaczyna przypominać zabawę w piaskownicy: "zabiorę koledze grabki, sypnę mu piaskiem w oczy". Najpierw było niewpuszczenie polskich klubów na Stadion Narodowy, a teraz jest uprzykrzanie życia ich kibicom. Finał Pucharu Polski miał być na Narodowym, podobnie jak mecze Polska - Ukraina i Polska - San Marino. PZPN nie dostał jednak kluczy do stadionu na Puchar Polski. Wobec tego zorganizował dwa mecze finałowe. We Wrocławiu przyszło rekordowe 35 tys. ludzi. W Warszawie jutro miało ich być również ponad 30 tys., ale na razie wojewoda mówi "nie". Ostateczna decyzja dziś wieczorem. Autor: Michał Białoński