Mimo dwóch poziomów rozgrywkowych dzielących obie drużyny, ich konfrontacja wywoływała najwięcej emocji w tej fazie pucharowych zmagań. Okazało się, że nie bez powodu, ponieważ rozgrywane po sześciu latach łódzko-warszawskie starcie przywołało najlepsze wspomnienia ligowych klasyków, których wyniki przed laty decydowały o losach mistrzostwa kraju. W środę w Łodzi znów nie brakowało zwrotów akcji, a oba zespoły - szczególnie po przerwie - stworzyły atrakcyjne widowisko, które z trybun oglądało ponad 16 tys. kibiców. Legioniści, którzy poza rezerwowym bramkarzem Radosławem Cierzniakiem wystąpili w najmocniejszym składzie, prowadzili 2-0 po golach Jose Kante (48) i Pawła Wszołka (51). Gospodarze jednak wyrównali po trafieniach Marcina Robaka z rzutu karnego (58) i samobójczym Artura Jędrzejczyka (73). Później napędzili faworytom trochę strachu, ale ostatecznie o losach spotkania i awansie Legii przesądził gol Igora Lewczuka (84). - To był bardzo emocjonujący mecz. Taki, który mogło podobać się kibicom, ale mnie nie do końca. Z wygranego spotkania na własne życzenie zrobiliśmy takie, które było emocjonujące, a nie zawsze o to chodzi. Mimo wszystko, wielkie gratulacje dla mojej drużyny, bo ciężko o trudniejszego rywala i trudniejszy teren do walki o awans do kolejnej rudny Pucharu Polski - ocenił szkoleniowiec Legii. Vuković chwalił ambitną postawę drugoligowca. Dodał, że jego zespół nie jest "drużyną doskonałą" i straciła czujność po zdobyciu drugiej bramki. - Nastąpił moment dekoncentracji i on też się może zdarzyć. Dla nas to nauczka i dobrze, że nam się to przytrafiło, bo gdybyśmy kolejne spotkanie wygrali w łatwy sposób, to ten sam problem moglibyśmy mieć przed następnym meczem w Ekstraklasie. To doświadczenie trzeba przekuć w mądrą grę w kolejnych spotkaniach - tłumaczył. Opiekun wicemistrzów kraju przyznał, że nie był zaskoczony dobrą postawą Widzewa, w którym - jak wskazał - występuje kilku graczy z przeszłością w Ekstraklasie. Dodał, że gospodarze w konfrontacji z Legią mogli tylko zyskać, co w jego ocenie było widać na boisku. - To drużyna i klub, który zasługują, żeby być w Ekstraklasie, czego życzę. Pomimo tego, że jesteśmy witani tu tak, jak jesteśmy, to wolę grać w Łodzi niż w miejscu, gdzie jest trzy tysiące kibiców - nadmienił Vuković. Trener Widzewa Marcin Kaczmarek dziękował za postawę swoim piłkarzom oraz głośno dopingującym ich kibicom. Jak mówił, jego drużyna pokazała wielkie zaangażowanie, charakter i rozegrała dobry mecz. - Graliśmy z najbardziej utytułowaną polską drużyną ostatnich lat i duży szacunek, że przy stanie 0-2, gdy dla niektórych ten mecz już by się zakończył, dla nas tak nie było. Odrobienie strat z tak klasowym przeciwnikiem to duża rzecz. Legia w swoich szeregach ma świetnych zawodników i to było widać, ale jeśli będziemy pracować tak ciężko, jak w dzisiejszym meczu, również w trakcie codziennej prozy życia, to Widzew będzie szedł do przodu - ocenił szkoleniowiec wicelidera 2. ligi. Kaczmarek dodał, że mimo bolesnej porażki postawienie się Legii będzie dla jego drużyny "kopem" do dalszej pracy. Zaznaczył, że wszystko co najważniejsze w tym sezonie jeszcze przed jego zespołem, bo - jak przypomniał - głównym celem Widzewa jest awans do 1. ligi. Rywala w 1/8 finału stołeczna ekipa pozna we wtorek, na kiedy zaplanowano losowanie. Mecze odbędą się w dniach 3-5 grudnia. Bartłomiej Pawlak