<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/pge-gks-belchatow-legia-warszawa,3494">Zobacz zapis relacji LIVE z tego meczu</a> Legia zaczęła z animuszem i już w pierwszym kwadransie mogła przesądzić o swoim zwycięstwie. Agresywny pressing i odbiór Michała Żyry, sprytne podanie Danijela Ljuboi dały Markowi Saganowskiemu sytuację sam na sam z bramkarzem, a rutyniarz klasy "Sagana" nie marnuje takich okazji - uderzeniem obok wybiegającego Adama Stachowiaka zapewnił gościom prowadzenie. Jeszcze piękniejszą akcję Legia przeprowadziła kilka minut później, gdy po serii podań z pierwszej piłki w idealnej okazji znalazł się Michał Kucharczyk, ale jego lekki strzał obronił Stachowiak, a przy dobitce Saganowskiego w sukurs przyszedł mu obrońca. Legia grała szybko, pomysłowo, miała Ljuboję, który z łatwością utrzymywał się przy piłce w pobliżu bramki bełchatowian. GKS próbował grać z kontry, ale w I połowie nie udało mu się poważniej zagrozić bramce Duszana Kuciaka. Gdyby Paweł Buzała dysponował lepszym przyjęciem, po prostopadłym podaniu Miroslava Bożoka mógł wyjść sam na Kuciaka, ale piłka mu uciekła, więc złapał ją bramkarz gości. Na początku II połowy piękną akcję przeprowadził Kucharczyk, który przeszedł dwóch rywali (Sawalę i Maka), po czym podał na lewą stronę do Żyry, który strzałem bez przyjęcia w długi róg, po ziemi, nie dał szans bramkarzowi! Prowadząc 2-0 Legia oszczędzała siły na rewanżowe starcie z Rosenborgiem Trondheim. Ten mecz byłby bardzo dobry, gdyby się skończył po 75 minutach. Później obserwowaliśmy takie typowe ligowe "dożynki". Legia czekała na końcowy gwizdek, a GKS szamotał się z własną bezsilnością. Warszawian próbował postraszyć 17-letni wychowanek bełchatowian Łukasz Wroński, ale nie udało mu się pokonać Duszana Kuciaka. Dla Legii mógł jeszcze strzelić wprowadzony w końcówce Jakub Kosecki, ale jego uderzenie w górny róg obronił Adam Stachowiak. Przebłyski Wrońskiego, to jedyne pozytywy wynikające z gry bełchatowian. Zanim jednak zaczniemy wychwalać go pod niebiosa, poczekamy aż ustabilizuje formę. Mateusz Mak chociażby, tydzień temu, w spotkaniu z Wisłą, był jednym z najlepszych piłkarzy, a w spotkaniu z Legią nie zaistniał. 2. kolejka T-Mobile Ekstraklasy: PGE/GKS Bełchatów - Legia Warszawa 0-2 (0-1) Bramki: 0-1 Saganowski (10. z podania Ljuboi), 0-2 Żyro (53. z podania Kucharczyka). Żółte kartki - PGE GKS Bełchatów: Grzegorz Baran, Mateusz Mak, Kamil Wacławczyk. Legia Warszawa: Danijel Ljuboja, Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow. Sędzia: Jarosław Rynkiewicz (Szczecin). Widzów 2600. PGE GKS Bełchatów: Adam Stachowiak - Raul Gonzalez, Maciej Szmatiuk, Szymon Sawala, Maciej Wilusz - Tomasz Wróbel, Grzegorz Baran, Miroslav Bożok (78. Paweł Giel), Kamil Wacławczyk, Mateusz Mak (58. Kamil Kosowski) - Paweł Buzała (66. Łukasz Wroński). Legia Warszawa: Duszan Kuciak - Artur Jędrzejczyk, Michał Żewłakow, Inaki Astiz, Jakub Wawrzyniak - Michał Kucharczyk (73. Jakub Kosecki), Ivica Vrdoljak (88. Dominik Furman), Janusz Gol, Michał Żyro - Marek Saganowski, Danijel Ljuboja (84. Jorge Salinas). Michał Białoński