Legia Warszawa wygrała w czwartkowy wieczór z Apollonem Limassol, ale nikomu przy Łazienkowskiej nawet nie przeszło przez myśl, aby cieszyć ze zwycięstwa nad Cypryjczykami. Legioniści zakończyli rozgrywki na ostatnim miejscu w grupie. Na pytanie o niepowodzenie w Lidze Europejskiej trener mistrzów Polski wziął głęboki oddech i zawiesił głos na kilka sekund. - Trzeba by się było długo zastanowić, dlaczego nam się nie udało - zaczął nieśmiało Urban. - Potencjał Lazio i Trabzonsporu był duży. Mimo tego zagraliśmy z nimi dobre spotkania wyjazdowe, ale nie byliśmy w stanie osiągnąć dobrego rezultatu. Według planu mieliśmy ograć Apollon u siebie, to się nie udało i sytuacja w grupie zmieniła się na naszą niekorzyść - wyjaśniał. Jako powód niepowodzeń Urban wskazał małe pole manewru w linii ataku. - Nasz problem to słaby potencjał ofensywny. Wychodzi na to, że w zeszłym sezonie, grając tylko w lidze mieliśmy większą siłę ognia niż teraz, gdy przyszło nam się najpierw bić o Ligę Mistrzów, a później grać w grupie Ligi Europejskiej. Mieliśmy dwóch napastników. Marek Saganowski złapał kontuzję, a Patryk Mikita nie ma żadnego doświadczenia w lidze, a co dopiero w pucharach. To była główna przyczyna, że nie ugraliśmy więcej. W Europie nie da się oszukać rzeczywistości - dodał Urban. Legia po tym jak pożegnała się z Danijelem Ljuboją, nie ściągnęła żadnego wartościowego zawodnika do ataku. Wojskowi nie mają jednak czasu na rozpamiętywanie meczów w Lidze Europejskiej, bo już w niedzielę zagrają z Cracovią. - Nie obawiam się tego meczu, to my jesteśmy faworytem. Nie zgubi nas jednak pewność siebie, bo życie uczy tego, że z dużym respektem musimy podchodzić do każdego meczu. Jesteśmy mocni na własnym boisku, przegraliśmy tylko jeden mecz. Na zakończenie rundy chcemy wygrać kolejny - zakończył trener wojskowych. Autor: Krzysztof Oliwa