- Naprawdę nie wyobrażam sobie, jak można zawalić taką sprawę w tak znakomicie zorganizowanej instytucji jaką jest Legia - dodał. Były piłkarz warszawskiego zespołu zgadza się z karą nałożoną na mistrzów Polski. - W tej sytuacji trzeba ponieść konsekwencje swojego błędu. Ktoś może uznać, że walkower jest zbyt surową sankcją, ale tego już się nie zmieni. Warto też przypomnieć rzymską zasadę +twarde prawo, ale prawo+ - skomentował. Michalski uważa, że po odpadnięciu Legii z dalszej fazy Ligi Mistrzów straci nie tylko warszawski zespół, ale cały polski futbol. I to zarówno pod względem finansowym jak i prestiżowym. - Wiadomo ile lat czekamy, aż polski zespół wystąpi wreszcie w Lidze Mistrzów. Awans Legii do tych rozgrywek poprawiłby koniunkturę i postrzeganie całego polskiego futbolu. Oczywiście warszawianie zarobiliby ogromne, jak na nasze realia, pieniądze, ale część z nich zainwestowaliby w nowych zawodników, trenerów oraz promocję. Spora część tych środków trafiłaby zatem do mniejszych klubów, które wytransferowałaby do Legii swoich piłkarzy - zauważył. Uczestnik ćwierćfinałowych meczów Ligi Mistrzów ma nadzieję, że warszawianie zdołają się psychicznie pozbierać przed konfrontacją z kazachskim zespołem FK Aktobe w Lidze Europejskiej. Były reprezentant Polski podejrzewa jednak, że piątkowa decyzja UEFA może mieć negatywny wpływ na postawę Legii w dalszej fazie sezonu. - Legioniści dużo już stracili, ale mają okazję, zarówno w sferze finansowej jak i sportowej, sporo jeszcze wygrać. Co prawda Lidze Europejskiej wiele brakuje do Ligi Mistrzów, niemniej nie można tych rozgrywek odpuścić. Obawiam się jednak, że piłkarze Legii mogą szybko nie odbudować się po tym szoku. Z dwojga złego wolałbym przegrać, przepraszam za określenie, jak Lech z 'ogórkami' z Islandii, niż zdecydowanie pokonać rywali i w takich okolicznościach odpaść z Ligi Mistrzów - podsumował Radosław Michalski.