Żewłakow skrytykował przede wszystkim model kierowania klubem, wprowadzony przez prezesa Dariusza Mioduskiego. - Dla mnie sport i piłka to są emocje, to jest praca, to jest atmosfera i to jest klimat. A nie prezentacja - mówił Żewłakow. - Dzisiaj jeśli chodzi o zarządzanie klubami, to nie jest planowanie, zarządzanie klubem. To jest działanie w kryzysie, żeby praktycznie każdy klub wyciągnąć z jakiś długów. Ja mam wrażenie, że jeśli chodzi o samą górę w Legii, to tam się nic nie zmienia. Zmieniają się tylko trenerzy albo piłkarze - zauważył. Studio Ekstraklasa na żywo w każdy poniedziałek o 20:00 - <a href="https://sport.interia.pl/raporty/raport-studio-ekstraklasa/aktualnosci?utm_source=esatekst&utm_medium=esatekst&utm_campaign=esatekst">Sprawdź!</a> Żewłakow skrytykował też słynny wywiad Mioduskiego dla internetowej strony klubowej, w którym zapowiedział on sprowadzenie do Legii trenera Marka Papszuna, który ma przecież wciąż ważny kontrakt z Rakowem Częstochowa. - Trochę taki zabieg PR, żeby sobie dać troszkę czasu, bo może drużyna wyjdzie z tego dołka, ale kibice będą mieli o czym rozmawiać. Praktycznie w Legii trener walczy z całą Polską, bo to cała Polska jest przeciwko Legii. I w momencie, kiedy na przykład jeszcze coś nie idzie, to trzeba walczyć jeszcze ze swoimi kibicami. Nie wiem, czy trener Papszun z czymś takim walczył. W Legii widziałbym raczej Kostę Runjaicia - przyznał w rozmowie z moderatorami dyskusji. Czerczesow i Berg mieli swoje życzenia Były dyrektor sportowy zdradził też, że podczas pracy w Legii zdarzało mu się ściągać piłkarzy, których zażyczyli sobie trenerzy. - Stanisław Czerczesow chciał Michaiła Aleksandrowa, natomiast Henning Berg chciał Arkadiusza Piecha. Jak ja byłem w Legii, to mam wrażenie, że 90 czy 80 proc. transferów to były decyzje działu skautingu i dyrektora sportowego - przyznał. Podczas rozmowy można było też usłyszeć, gdzie 102-krotny reprezentant Polski upatruje powodów sportowego zjazdu mistrza Polski. - Dla mnie to jest największy problem, że tak naprawdę w drużynie z zeszłego sezonu, gdzie siłą były skrzydła, to ci skrzydłowi wszyscy praktycznie odeszli - powiedział, odnosząc się do sprzedaży Josipa Juranovicia, Marko Vesovicia i Pawła Wszołka. Paw