Po wygranej 5-0 w pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Europejskiej, Napoli przyjeżdża do Warszawy po kolejny skalp. Choć nikt we włoskim obozie nie powiedział, że spodziewa się łatwego meczu, to gołym okiem widać, że Napoli nie traktuje konfrontacji z Legią do końca poważnie. W obozie rywali legionistów nastroje są znakomite. Po nie do końca udanym początku rozgrywek w Serie A, Napoli pokonało przed własną publicznością najpierw Lazio 5-0, a później Juventus 2-1. I tak naprawdę wszystko zeszło na drugi plan. Według włoskich dziennikarzy trener Napoli Maurizio Sarri ma jutro oszczędzać najlepszych piłkarzy. - Nie podam wcześniej składu, bo byłoby to nie w porządku wobec zawodników. Mam do wyboru 20 piłkarzy. Do Warszawy przyjechali wszyscy najlepsi poza kontuzjowaną trójką, która leczy się w Neapolu. Niezależnie od tego, na kogo postawię skład będzie tak samo silny jak w spotkaniu z Juventusem - oznajmił Sarri.Tak naprawdę neapolitańczycy marzyli o wyciecze do Warszawy, ale kilka miesięcy temu. W maju Napoli już szykowało się do występu w finale Ligi Europejskiej na Stadionie Narodowym, ale niespodziewanie przegrało w półfinale z Dnipro Dniepropietrowsk. - Wszyscy byliśmy wtedy bardzo rozczarowani, że nie udało się awansować do finału, ale to już przeszłość. Teraz liczy się dla nas ten sezon i wierzymy, że jesteśmy w stanie wygrać Ligę Europejską - przyznał Jose Callejon. Hiszpański napastnik w poprzednich dwóch sezonach hiszpański napastnik imponował skutecznością. Teraz wciąż czeka na pierwsze trafienie w Serie A. Lepiej idzie mu w pucharach. To on zdobył dwa z pięciu goli wbitych przez Włochów Club Brugge. - Po końcu poprzedniego sezonu chciałem odejść z Neapolu. Do pozostania namówił mnie trener Sarri. Odbyliśmy kilka rozmów i cieszę się, że zostałem w drużynie - przyznał hiszpański napastnik. Włosi bez większego wzruszenia przystępują do meczu z Legią. Wygrana 5-0 z Brugge dała im takiej pewności siebie, że w Neapolu wszyscy spodziewają się, że zespół poważnie namiesza w rozgrywkach. Mecz w Warszawie to tylko jeden z mniej ważnych epizodów. Mimo tego trener Sarri starał się na konferencji prasowej trzymać fason. - Legia ma kilku graczy, którzy mogą być groźni. Moją uwagę zwrócił prawy obrońca (Bereszyński - przyp. red.), lewy pomocnik, który nie może wystąpić (Michał Żyro - przyp. red.) i obaj napastnicy (Aleksandar Prijović i Nemanja Nikolić - przyp. red.) - przyznał Sarri. Callejon spytany o mocne strony Legii bez ogródek wypalił. - Wszyscy piłkarze Legii są groźni. Sarri udzielił też na koniec wsparcia Henningowi Bergowi. - Nie słyszałem o pogłoskach, że trener Legii ma zostać zwolniony po meczu. Jako kolega po fachu ma całkowite moje wsparcie. Widzę, że w Polsce wszystko wygląda pod tym względem tak samo jak we Włoszech - powiedział, śmiejąc się pod nosem. Krzysztof Oliwa