Te nowe zasady mają obowiązywać już w trackie najbliższego meczu wyjazdowego z Borussią Dortmund. Liczba wejściówek zostanie ograniczona do kilkuset sztuk. W Madrycie było ich ok. czterech tysięcy. Teraz za cały proces będzie odpowiadał też klub. - Powtórzenie takiego modelu wyjazdu, z tak liczną grupą, na mecz z BVB może również zakończyć się incydentami. Dlatego klub w całości przejmie obowiązek dystrybucji biletów. Do tej pory wyglądało to tak, że otrzymywaliśmy od Stowarzyszenia Kibiców Legii Warszawa listę z nazwiskami uczestników wyjazdu, weryfikowaliśmy ją i zatwierdzaliśmy. Istniało ryzyko, że ktoś mógł nabyć bilet posługując się fałszywymi dokumentami. Teraz klub "prześwietli" każdego nabywającego wejściówkę - mówił Dmowski. - Do eskalacji doszło tuż przed spotkaniem na Santiago Bernabeu. Chciałbym zaznaczyć, że mamy do czynienia z mniejszością, większość kibiców zachowywała się poprawnie i zdała egzamin. Niezależnie od zachowania hiszpańskiej policji, nie przerzucamy odpowiedzialności na nikogo innego. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć, że problem jest po naszej stronie. My działania hiszpańskiej policji oceniamy negatywnie, wydaje nam się, że służby, które miały zabezpieczyć mecz, nie poradziły sobie z zadaniem - dodał. - Regulamin dyscyplinarny UEFA nie pozostawia jednak żadnych wątpliwości. Na podstawie artykuły 16, punkt 1 klub może być pociągnięty do odpowiedzialności za wydarzenia, które mają miejsce na stadionie oraz wokół stadionu. To, co wydarzyło się wczoraj może być przedmiotem postępowania dyscyplinarnego przeciwko Legii, a konsekwencje mogą być bardzo złe - stwierdził Dmowski. Pięciu fanów Legii Warszawa i trzech policjantów zostało rannych w zamieszkach pod stadionem Realu Madryt we wtorek wieczorem przed meczem Ligi Mistrzów pomiędzy "Królewskimi" a mistrzami Polski. Trzynastu pseudokibiców Legii stanie w czwartek przed sądem w Madrycie. Większość fanów mistrzów Polski, którzy w czwartek staną przed sądem, jest oskarżonych o czynną napaść na funkcjonariuszy madryckiej policji.