Co najgorsze, UEFA będzie przyglądać się także temu, czy przy Łazienkowskiej miały miejsce zachowania o charakterze rasistowskim i ksenofobicznym. Chodzi o słynną już obraźliwą przyśpiewkę, którą intonowali kibice Legii. Przez ostatnie godziny fani stołecznego klubu i działacze przekonywali, że wcale nie śpiewali "Jude, Jude, Borussia", tylko "Nutte, Nutte Borussia". Ta druga jest także obraźliwa, ale, co najważniejsze, w świetle przepisów UEFA nie ma znamion rasizmu i ksenofobii. - Konsekwentnie twierdzimy, że to, co śpiewali nasi kibice, nie ma charakteru dyskryminacyjnego. W raporcie delegata UEFA nie znalazła się wzmianka dotycząca zachowań rasistowskich. Dopiero w oddzielnym sprawozdaniu przygotowanym przez FARE, została zawarta informacja, że kibice skandowali przyśpiewki rasistowskie - wyjaśnił Dmowski. To ogromny cios dla Legii, bo w tym przypadku klubowi grożą poważne konsekwencje. - Jeśli nie przekonamy komisji dyscyplinarnej, że takie zachowania nie miały miejsca, to stadion na mecz z Realem Madryt może zostać zamknięty - dodał Dmowski. Pozostałe zarzuty wobec Legii to odpalenie środków pirotechnicznych, rzucanie przedmiotami, zamieszki na trybunie, niedostateczna organizacja, zablokowane schody. W świetle przepisów UEFA to dużo mniejszy kaliber i prawdopodobnie skończy się na dość dotkliwej karze finansowej. Równocześnie Legia prowadzi wewnętrzne dochodzenie, które ma wyeliminować ze stadionu kibiców, którzy chcieli spowodować burdę z fanami Borussii. Do zajścia doszło około 30. minuty meczu. Spora grupka miejscowych próbowała wedrzeć się na sektor zajmowany przez blisko dwutysięczną rzeszę przyjezdnych z Dortmundu. Na sektorze gości został rozpylony gaz. Jak się okazało użyli go... fani Legii, którzy w taki sposób chcieli przegonić stewardów odgradzających sektor Borussii od pozostałych trybun stadionu. Po interwencji ochrony legioniści zaczęli się wycofywać. Część z nich uciekła na górę trybuny, skąd... skakała na zaparkowane poniżej wozy transmisyjne. Dwa z nich zostały uszkodzone, a jeden z fanów stołecznej drużyny złamał sobie nogę. - Wytypowaliśmy około 70 osób, które brały udział w bijatyce. Do piątku zidentyfikowaliśmy już 35. Zostali oni ukarani dwuletnim zakazem stadionowym, a mogę również zapewnić, że także po odbyciu kary nie pojawią się już przy Łazienkowskiej. Taką możliwość stwarzają nam przepisy ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych - zakończył Dmowski. Krzysztof Oliwa