Podczas piątkowych derbów Warszawy doszło do burd na trybunie północnej stadionu Legii. Zdaniem klubu, koszty naprawienia zniszczeń przekroczą 200 tys. zł. "Istotą każdego porozumienia jest dialog, ale w każdym dialogu potrzebna jest dobra wola obu stron i wzajemne zaufanie. Z przykrością stwierdzamy, że zdarzenia z ostatniego meczu podważają nasze zaufanie w dobre intencje Stowarzyszenia i skuteczność jego reprezentacji" - napisano w oświadczeniu zamieszczonym w oficjalnym serwisie internetowym Legii. "Znane były SKLW warunki wojewody i policji pod którymi nie nastąpiło zamknięcie Żylety przed meczem z Polonią. Niestety, w trakcie meczu: złączone ze sobą flagi zostały wykorzystane do maskowania osób odpalających race, prowadzono doping zagrzewający "do wojny", dopuszczono do palenia i niszczenia krzesełek na trybunie, wszczęto bijatykę ze służbami porządkowymi i zdewastowano promenadę trybuny północnej. Pytamy: czy SKLW nie chciało, czy nie było w stanie zapobiec tym zdarzeniom?" - pytają działacze Legii. Klub poinformował, że do czasu wznowienia współpracy nie będzie rozprowadzał biletów na wyjazdowe mecze. Po ostatnich wydarzeniach z pewnością powróci temat zamknięcia na rundę jesienną trybuny północnej tzw. "Żylety". Już przed spotkaniem z Podbeskidziem Bielsko-Biała stołeczna policja złożyła taki wniosek do wojewody mazowieckiego. Jacek Kozłowski nie przychyli się wówczas do niego, podkreślając jednak, że spotkanie z Podbeskidziem będzie próbą dla Legii i jej kibiców. Podczas meczu było spokojnie, ale podczas derbów znowu doszło do ekscesów. Czy tym razem wojewoda odrzuci wniosek policji o zamknięcie "Żylety"?