Rola tymczasowego trenera dla w Legii przypadła Vukovicowi po raz kolejny. Dariusz Mioduski poszukuje następcy po Deanie Klafuriciu, ale do soboty się nie wyrobi. - Czuję się, jakbym w roli asystenta pracował tu z osiemnaście lat a jestem tylko trzy - mówił pół żartem pół serio Vuko. - Na pewno lepszy kontakt złapałem z Deanem Klafuricem, ale być może było tak dlatego, że mieliśmy więcej czasu, żeby się poznać. Pytany o ustawienie na mecz z Lechią dodał, że mimo iż sam jest zwolennikiem systemu 4-4-2, to Legia zagra tak, jak za kadencji Klafuricia, czyli z trójką obrońców. Serb enigmatycznie odpowiedział na pytanie o długą absencję w kadrze meczowej Artura Jędrzejczyka, który ma najwyższy kontrakt w zespole. Reprezentant Polski w poprzednim sezonie obniżył loty i klub za wszelką cenę chciałby się go pozbyć. Tyle tylko, że piłkarz wcale nie kwapi się do odejścia, a jego kontrakt obowiązuje do końca 2020 roku. Czy w tej sytuacji, stosując niecodzienny element "perswazji", władze mistrza Polski postanowiły blokować "Jędzy" możliwości gry, wymuszając transfer? - Życzę mojemu następcy, aby mógł z niego skorzystać, ale na ten moment powiem tylko: "no comments!". Jestem tylko tymczasowym trenerem, a chcielibyście, żebym mówił, jak Stanisław Czerczesow - wymownie odparł Vuković. AD