Serbski szkoleniowiec jak rok temu po ostatnim meczu nieudanego sezonie, w którym Legia straciła tytuł, w sobotę po zwycięstwie z Cracovią, które przypieczętowało zdobycie trofeum, odniósł się w mocno emocjonalnie do tego, co wydarzyło się w minionym roku. O meczu z Cracovią Trudno zagrać lepsze spotkanie z gatunku meczów o mistrzostwo, kiedy przeciwnik ma swoją jakość i niewiele do stracenia. My byliśmy po nieudanych spotkaniach. Dlatego to był mecz w którym trudno wymagać od drużyny więcej. Mieliśmy swoje problemy, nie o wszystkich wszyscy wiedzą. Do tego na początku spotkania kontuzji doznał jeszcze Andre Martins. Wygraliśmy 2-0, tymczasem mogło być tylko wyżej. O słowach sprzed roku To zasłużone mistrzostwo. Chcę podziękować chłopakom za to, że spełnili oczekiwania. Rok temu wszyscy złapali mnie za jedno słówko, ale ono jest jedno z kluczowych i powtórzę je dziś. Grając w Legii trzeba zapier.... Nie tylko o tym mówić, ale pokazać to na boisku To jest tylko jeden z aspektów, ale nie do pominięcia, żeby ten klub funkcjonował tak jak powinien. Zapowiedziałem wtedy, że stworzymy taką drużynę nawet kosztem tego, że radość z tego będzie miał inny trener. Życie pokazało, że ja też się z nimi dziś cieszę z mistrzostwa. O sezonie To co zawodnicy pokazali w trakcie tego sezonu jest godne wszelkich pochwał i podziwu. Nie wydaje się, że można szybciej funkcjonować niż my zaczęliśmy (funkcjonować). Kończyliśmy okienko transferowe w sierpniu i wtedy mieliśmy ludzi jakich chcieliśmy mieć. Wiedziałem, że to jest drużyna, którą stać na to, żeby grała w piłkę tak jak będziemy tego chcieli. Jedyne co nas mogło zatrzymać to koronawirus. Nawet po tym drużyna nic nie straciła aż do meczu u siebie z Piastem (1-1). Rok temu zauważymy że oprócz Jędrzejczyka, Martinsa ewentualnie Vesovicza nikt na nich nie liczył. Dziś wszyscy mówią o takich zawodnikach jak Karbownik, Majecki, którego już z nami nie ma, o Antliczu, Kante, Wszołku i innych. O ludziach, których wyciągnęliśmy z szafek, z głębokiej rezerwy.