Jednak "Jude" a nie "Nutte" - tak najkrócej można podsumować to, co Legia próbowała tłumaczyć przez ostatnie dni przedstawicielom UEFA. Chodzi o przyśpiewkę kibiców z Żylety, którzy podczas meczu zaczepnie zwracali się do fanów z Niemiec. Gwoździem do trumny okazał się raport FARE, organizacji tropiącej przejawy rasistowskie i ksenofobiczne zachowania na trybunach. Przedstawiciele FARE mieli przesłać do UEFA nagranie z trybuny południowej, na którym wyraźnie słychać, że na stadionie słychać, jak kibice śpiewają "Jude", Legia odpowiedziała nagraniem z trybuny północnej. Tam z kolei wyraźnie słychać "Nutte". Wydaje się, że podobne wrażenia miał też delegat UEFA, który nie opisał w swoim raporcie rasistowskich zachowań kibiców. Później na stronie UEFA pojawiła się informacja, iż "dochodzenie w sprawie rasistowskiego zachowania zostało zamknięte", ale nie wpłynęło to na wymiar kary. To ma być jeden z głównych punktów zaczepienia Legii w procedurze odwoławczej. - Sprawa nie jest zamknięta. Pracujemy pełną parą, aby udowodnić, że pierwotna interpretacja zdarzeń na stadionie była prawidłowa. Delegat meczowy nie potraktował zachowania kibiców jako rasistowskie. Naszym zdaniem to zgodne z prawdą, będziemy tego dowodzić przed instancjami odwoławczymi. Naszym zdaniem zachowanie kibiców na trybunie północnej, inspirowane przez prowadzących dopingów nie miało charakteru dyskryminacyjnego - powiedział Dmowski. Przedstawiciel Legii przyznał, że drakońska kara jest efektem fatalnej opinii, jaką stołeczny klub ma w Europie. - Ale od lat czynimy też starania, aby to zmienić. Osoby, które łamały prawo podczas meczu z Borussią, nie są kibicami Legii, bo kibic nigdy nie działa na szkodę swojego klubu. Do tej pory wydaliśmy około 60 zakazów stadionowych. Ci ludzie już nigdy nie wejdą na mecz Legii - zapewnił Dmowski. Przy Łazienkowskiej nie podjęto jeszcze decyzji co do zwrotu pieniędzy za bilety sprzedane na spotkanie z Realem. - Cały czas mamy nadzieję, że kibice obejrzą to spotkanie z trybun. Czy zdążymy do 2 listopada? Wierzymy, że tak. Regulamin nie przewiduje nieprzekraczalnego terminu odwołania. Wiedząc jednak, jak to było rozpatrzone w przeszłości, mamy nadzieję, że decyzja zapadnie przed meczem z Realem. Zdarzało się już, że UEFA zmieniała decyzję o zamknięciu stadionu. Liczymy na to, że tak będzie też tym razem - dodał Dmowski. Krzysztof Oliwa