<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj!</a> Trener Henning Berg mówił przed meczem, że w drużynie gości nie doszło do większych zmian i wie, czego spodziewać się po drużynie z Bielska. Norweg albo blefował albo na co dzień ma ciekawsze rzeczy do robienia. W podstawowym składzie drużyny z Bielska zameldowało się aż sześciu nowych piłkarzy. Nawet jeśli Berg nie poświęcił dostatecznie dużo czasu na rozpracowanie rywali, to i tak nie miało to większego znaczenia. Worek z bramkami rozwiązał się, kiedy jeszcze spora część kibiców stała przed stadionem w kolejce po bilety. Z prawego skrzydła mocno zacentrował Nemanja Nikolić, a Bartosz Jaroch tak próbował wybić piłkę, że wbił ją do bramki Wojciecha Kaczmarka. To kompletnie rozłożyło na łopatki drużynę gości. Bielszczanie przez pierwszą połowę prezentowali się bardzo słabo. Fatalnie wyglądała współpraca między formacjami. Goście zostawiali mnóstwo miejsca legionistom, a ci skrzętnie to wykorzystali. W 33. minucie padł drugi gol dla wojskowych. Po długim podaniu z własnej połowy Nikolić znalazł się sam przed Kaczmarkiem i bez większego wysiłku pokonał bezradnego Kaczmarka. Były bramkarz Cracovii schylał się, żeby wyciągnąć piłkę z siatki jeszcze raz przed przerwą. Kaczmarek zdołał jeszcze odbić uderzenie Nikolicia, ale przy dobitce Michała Kucharczyka był już bezradny. Druga połowa nie miała już tak jednostronnego przebiegu. Nie wiadomo tylko, czy to Legia wrzuciła na luz, czy też goście wzięli się w garść. Już po pierwszym strzale w drugiej połowie piłka wpadła do bramki Duszana Kuciaka. Strzelał Kristian Kolczak, ale sędzia nie uznał gola, dopatrując się spalonego. Jeszcze groźniej było po uderzeniu przewrotką Roberta Demjana. Strzał Słowaka trafił jednak w słupek. Miejscowym kibicom jeszcze mocniej serca zabiły w 67. Minucie. Zmierzającą do siatki piłkę po uderzeniu Jakuba Kowalskiego zdołał wybić Jakub Rzeźniczak. Podbeskidzie atakowało, ale to Legia strzeliła gola. I to jakiego. Kapitalną próbą zza pola karnego popisał się Michał Żyro i legioniści prowadzili już czterema golami. To jeszcze nie był koniec, bo w 88. minucie kolejną drzemkę urządziła sobie obrona gości. Skwapliwie skorzystał z tego Ondrej Duda, ustalając wynik meczu. Mecz bez większej historii zakończył się łatwą wygraną Legii. Przed sezonem "Górale" podkreślali, że ich celem jest miejsce w pierwszej ósemce. Jak na razie po dwóch kolejkach Podbeskidzie pałęta się w ogonie tabeli, a krytykowana na początku sezonu Legia ma już w dorobku komplet wygranych i aż dziewięć wbitych goli. Z Warszawy Krzysztof Oliwa Legia Warszawa - Podbeskidzie Bielsko-Biała 5-0 (3-0) Bramki: 1-0 Bartosz Jaroch (4. samobójcza) 2-0 Nemanja Nikolić (33.) 3-0 Michał Kucharczyk (41.) 4-0 Michał Żyro (75.) 5-0 Ondrej Duda (88.) Żółte kartki: Legia - Jakub Rzeźniczak. Podbeskidzie - Marek Sokołowski, Bartosz Jaroch. Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów: 13 082. Po meczu powiedzieli: Dariusz Kubicki (trener Podbeskidzia Bielsko-Biała): "Ciężko jest po takim spotkaniu. Nie przypominam sobie, abym w swojej karierze trenerskiej doznał tak wysokiej porażki. Legia po mistrzowsku wypunktowała nasze błędy, a do tego doszły świetne interwencje Kuciaka. Staraliśmy się zaprezentować jak najlepiej, ale przy takiej klasie rywala skończyło się tylko na chęciach". Henning Berg (trener Legii Warszawa): "Oczywiście jestem bardzo szczęśliwy, bo to świetny wynik. Najbardziej jestem zadowolony z pierwszej połowy, w której zaprezentowaliśmy najwyższą klasę. Cieszę się, że w takim stylu zainaugurowaliśmy ligowy sezon na własnym stadionie. Oczekuję, że w czwartek w Lidze Europejskiej znów zaprezentują się tak dobrze".