Krzysztof Oliwa, Interia: Jacek Magiera i Michał Żewłakow nie pracują już w Legii Warszawa. Czy Dariusz Mioduski dobrze postąpił, zwalniając trenera i dyrektora sportowego? Jacek Kacprzak (były piłkarz Legii): - Nie jestem wewnątrz klubu, ale ja bym jeszcze wytrzymał ciśnienie. W ostatnich tygodniach było sporo zawirowań w drużynie, przyszło sporo nowych piłkarzy. Trzeba było dać Jackowi jeszcze trochę czasu. W tamtym roku wszystko fajnie poukładał. Nie wiem, jaki będzie efekt tych roszad, bo przecież nowy szkoleniowiec niezależnie od tego, kto nim zostanie, będzie potrzebował sporo czasu, żeby poznać się z piłkarzami i poukładać zespół. Ale szkoda mi Jacka. Mam do niego sentyment. Graliśmy razem w Legii, a jako trener pokazał, że się zna. Termin zmian wydaje się mocno nietrafiony. Magierę można było zwolnić podczas przerwy na mecze reprezentacji. Nowy szkoleniowiec miałby ponad dwa tygodnie, aby poznać się z zawodnikami. - Trudno teraz wyrokować. Może wtedy trener i prezes byli zdania, że drużynę uda się postawić na nogi. Przerwa nie przyniosła jednak poprawy. Czyli zdecydowała porażka ze Śląskiem? - Wydaje mi się, że tak. Na pewno nikt nie zwalniałby trenera po wygranym meczu. 11 sierpnia Mioduski zadeklarował, że przedłuży kontrakt z Magierą. Jak tłumaczyć to, że po miesiącu bez mrugnięcia okiem wywalił trenera? - Pamiętajmy, że było to przed dwumeczem z Szeriffem Tyraspol. Nikt nie brał pod uwagę, że Legia nie awansuje do fazy grupowej Ligi Europy. Po fantastycznym poprzednim sezonie wszyscy mieli bardzo rozbudzone apetyty. Każdy musi uderzyć się w pierś, bo nie ma co ukrywać, Legia zmarnowała ubiegłoroczny awans do Ligi Mistrzów. Trochę jak drużyna, w której pan grał? - Choć czasy są inne, to patrząc z perspektywy klubu na pewno tak. Z Legii odchodzi też dyrektor sportowy Michał Żewłakow. - Michał miał sporo sukcesów. Przecież piłkarze, których ściągał, w dużej mierze przyczynili się do awansu do Ligi Mistrzów. Sukcesy, które odnosił klub w tym czasie, to także jego zasługa. Nie zapomnijmy też, że dał Legii sporo zarobić na transferach. Nie można nie odnieść wrażenia, że to jednak dyrektor sportowy odpowiada za to, że Legia kompletnie dała ciała w tym okienku transferowym. Żewłakowowi nie udało się znaleźć następców dla Vadisa Odjidji-Ofoe czy sprzedanego wcześniej Nemanji Nikolicia. - Nie ma co urządzać polowania na czarownice. Z zewnątrz można sobie wszystko łatwo tłumaczyć. A jak sięgnąć pamięcią, to Legia była trochę pod ścianą. Obaj wymienieni piłkarze chcieli odejść, Vadisowi niedługo kończył kontrakt. To naprawdę złożony temat. Czy pomimo tych zawirowań Legia obroni mistrzostwo Polski? - Myślę, że zrobi to bez problemu. Legioniści mają bardzo mocny skład, a jeśli uda się do tego dołożyć 2-3 niezłe transfery podczas zimowego okienka, to Legia bez większych problemów wygra ligę. Przecież teraz pomimo nie najlepszego startu, mistrzowie Polski tracą do pierwszego miejsca tylko dwa punkty. Rozmawiał Krzysztof Oliwa