Dla Legii był to prawdziwy powrót z zaświatów, bo do przerwy ekipa Henninga Berga przegrywała 0-2. Na wielkie słowa uznania zasługiwali dwaj nastolatkowie - Daniel Kownacki i Dariusz Formella. A gdyby nie przypadek, to pewnie wcale nie zobaczylibyśmy ich na boisku. Kownacki wskoczył do podstawowego składu wobec kontuzji Zaura Sadajewa, a Dariusz Fornella skorzystał na nieszczęściu Gergo Lovrencicsa. Węgier na rozgrzewce doznał urazu i Maciej Skorża nie miał wyjścia. Musiał postawić na Formellę, który co prawda uchodzi za spory talent, ale na razie jego największym atutem był młody wiek. Lech zdołał zadać Legii dwa ciosy w pierwszej połowie, choć wcale nie był lepszy od drużyny mistrzów Polski. Pierwszy gol padł już w 9. minucie meczu, ale sędzia Bartosz Frankowski nie uznał bramki, odgwizdując spalonego przy strzale Szymona Pawłowskiego. Legia odpowiedziała akcją dwóch Michałów. Żyro podawał do Kucharczyka, a temu niewiele zabrakło, aby pokonać Macieja Gostomskiego. Po raz pierwszy jęk rozpaczy można było usłyszeć przy Łazienkowskiej w 33. minucie. Po rzucie rożnym i ogromnym zamieszaniu w polu karnym, najwięcej zimnej krwi zachował Marcin Kamiński i Lech prowadził 1-0. Tym samym stoper gości zrehabilitował się za koszmarny występ na Legii w poprzednim sezonie. Druga bramka dla Lecha to popis nieudolności Dossy Juniora i zimna krew Formelli. Z narożnika pola karnego chciał strzelać Szymon Pawłowski, ale zamiast plasowanego uderzenia wyszło mu szybujące przez długie sekundy w powietrzu dośrodkowanie. Wszystkiemu temu przyglądał się bezradny Dossa Junior. Reprezentant Cypru pozwolił Formelli nie dość, że przyjąć piłkę, to jeszcze przełożyć sobie na drugą nogę. Brązowy medalista mistrzostw świata do lat 17 sprzed dwóch lat nie zmarnował takiej szansy i zdobył swojego pierwszego gola w Ekstraklasie. Rozczarowany Henning Berg postanowił w przerwie meczu wpuścić na boisko Orlando Sa w miejsce Michała Kucharczyka. Portugalczyk zajął miejsce na szpicy, a za nim próbowali operować Miroslav Radović i Ondrej Duda. Ten pierwszy radził sobie jeszcze jako tako, ale Słowak zaliczył jeden z najgorszych meczów odkąd trafił do Polski. Z kolei Serb miał kapitalną okazję, żeby zdobyć kontaktowego gola, ale jego strzał świetnie obronił Maciej Gostomski. Legia atakowała, miała przewagę, ale niewiele z tego wynikało, a Lech próbował kontratakować. Jeden z takich wypadów mógł zakończyć golem Kownacki, ale piłka po jego strzale minimalnie minęła bramkę przerażonego Duszana Kuciaka. Do Legii uśmiechnęło się szczęście na kwadrans przed końcem. Tomasz Brzyski próbował dośrodkować, ale wyszedł mu kapitalny strzał z ponad 35 metrów. Kopnięta przez niego piłka dostała rotacji i wpadła za kołnierz Gostomskiego. Po kontaktowym golu Lech zaczął rozpaczliwie się bronić. Skorża zaczął zdejmować kolejnych ofensywnych piłkarzy i w ich miejsce wpuszczać obrońców. To musiało się zemścić. I zemściło się w doliczonym czasie gry. Po dośrodkowaniu w pole karne Lecha, najwyżej wyskoczył Dossa Junior i dał Legii upragniony remis. Krzysztof Oliwa Legia Warszawa - Lech Poznań 2-2 (0-2) Bramki: 0-1 Marcin Kamiński (33.), 0-2 Dariusz Formella (39.), 1-2 Tomasz Brzyski (76.), 2-2 Dossa Junior (90+1.) Żółta kartka - Legia Warszawa: Łukasz Broź, Dossa Junior. Lech Poznań: Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Barry Douglas, Maciej Gostomski. Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 26 500. Legia Warszawa: Duszan Kuciak - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Tomasz Brzyski - Michał Żyro, Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Ondrej Duda (75. Marek Saganowski), Michał Kucharczyk (46. Orlando Sa) - Miroslav Radović. Lech Poznań: Maciej Gostomski - Tomasz Kędziora, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Barry Douglas - Dariusz Formella (71. Muhamed Keita), Łukasz Trałka, Kasper Hamalainen (80. Szymon Drewniak), Maciej Wilusz, Szymon Pawłowski - Dawid Kownacki (87. Luis Henriquez).<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>