To jeden z ciekawszych letnich transferów w Ekstraklasie, choć nie chodzi o piłkarza ani trenera, ale menedżera, który objął funkcję dyrektora wykonawczego Akademii Piłkarskiej. Richard Grootscholten ma za zadanie budować fundamenty drużyny, a właściwie legijnych drużyn młodzieżowych, które mają grać na najwyższym poziomie za kilka lat, a jej piłkarze będą sprzedawani za grube miliony. Okiełznanie Strootmana Holender pracował już w Polsce. Przez dwa lata pełnił funkcję szefa jednej z najlepszych akademii piłkarskich w kraju, w Zagłębiu Lubin. Wprowadził nową filozofię pracy i podejścia do zawodników. Jedna z głównych jego zasad jak mówił w wywiadzie dla TVP Sport brzmiała: "w słowniku słowo problem zastępujemy słowem wyzwanie". Stawiał na indywidualny rozwój, naukę piłkarskiej techniki, czerpanie radości z gry i treningu. Był jednak bardzo wymagający, zdecydowany w swoich działaniach. Dlatego też m.in. w końcu zakończył pracę w Lubinie, ale pozostawił dobre wrażenie. - Był to dla mnie świetny okres i doświadczenie. Myślę, że w Lubinie coś udało się nam zbudować i w przeciągu kilku lat pojawią się tam utalentowani zawodnicy. W ogóle uważam, że Polska to kraj, gdzie jest wiele talentów i potencjał. Kluby powinny jednak jeszcze bardziej inwestować w wychowywanie swoich zawodników, w rozwój infrastruktury, w rozwój trenerów. Bez tego nie będzie zadowalających wyników - mówił w rozmowie z Interią. Renomę zdobył jednak w ojczyźnie. W Holandii najbardziej udany okres pracy miał w Sparcie Rotterdam. W 2009 roku akademia Sparty zdobyła nagrodę Ruuda Michelsa dla najlepszej szkółki piłkarskiej w Holandii. Wychowankami akademii są m.in. Memphis Depay (Olympique Lyon) i Kevin Strootman (Olympique Marsylia). Strootmana, który miał ciężki charakter, Grootscholten prowadził niemal indywidualnie. Współpracował również Holenderskim Związkiem Piłki Nożnej, w jednej z komisji zajmującej się szkoleniem młodzieży. Był też zatrudniony w Kanadzie (Vancouver Whitecaps) i Rosji (Kubań Krasnodar), a ostatnio w Feyenoordzie Rotterdam. Z Feyenoordu został zwolniony. Powód? Inna wizja rozwoju klubu. Za jego kadencji kilku młodych piłkarzy przebiło się do kadry pierwszego zespołu. Potrzebny jest nowy impuls Interesujący życiorys Grootscholtena nie był jedyną rekomendacją, by otrzymać zatrudnienie w Legii. Prezes warszawskiego klubu Dariusz Mioduski od dawna zna Holendra. Nowy dyrektor wykonawczy Legii był zapraszany na konferencje szkoleniowe organizowane w Polsce, również przez warszawski klub. Mioduski szukał osoby, która da nowy impuls do rozwoju Akademii Piłkarskiej Legii. Szkółka odnosi sukcesy, w tym sezonie dwa roczniki zdobyły tytuł mistrza Polski, doceniania jest praca Jacka Zielińskiego, ale wciąż zbyt mało piłkarzy przechodzi do pierwszej drużyny. - Wychowankowie, którzy przejdą przez cykl szkolenia legijnej akademii, mają zasilić pierwszy zespół i to nie w perspektywie 10-15 lat, ale dwóch-trzech - powiedział prezes wicemistrzów Polski Dariusz Mioduski, podczas prezentacji ośrodka treningowego Legia Training Center. W czasach, gdy polskim klubom coraz trudniej przebić się przez sito eliminacji europejskich pucharów i zarabiać w ten sposób, szkolenie młodzieży jest najlepszym źródłem dochodu. O tym, jak bardzo jest to opłacalne przedsięwzięcie pokazał transfer Sebastiana Szymańskiego z Legii do Dynamo Moskwa. Reprezentant polskiej młodzieżówki został sprzedany za 5,5 mln euro i w Warszawie nie odczuwa się żalu, że drużynę opuścił jeden z jej najlepszych piłkarzy. Liczy się zakończenie pewnego procesu i zysk. - Doszło do transferu zawodnika, który ostatnie lata spędził w Legii, przeszedł wszystkie szczeble akademii piłkarskiej, jest blisko reprezentacji Polski, odchodzi za jedną z dwóch najwyższych kwot w historii polskiej Ekstraklasy. To jest dobra wiadomość. Działalności transferowa, to przecież jedna z głównych części generowania przychodów przez polskie kluby piłkarskie. Chcemy tak wytrenować zawodników, żeby na nich zarabiać - mówił Interii Łukasz Sekuła, członek zarządu Legii. Inaczej niż z pierwszą drużyną Grootscholten będzie miał za zadanie tak pokierować szkoleniem młodzieży w Legii, żeby "Szymańskich było więcej". Wielką jego zaletą jest znajomość polskich realiów. Nie sposób zakwestionować dotychczasowych osiągnięć Holendra ani jego ciekawego spojrzenia na futbol. - Polski piłkarz jest bardziej chętny do pracy niż holenderski. Ale jest wychowany w strachu przed porażką - powiedział niedawno w wywiadzie dla Sport.pl. Zatrudnienie Holendra pokazuje, że Legia w pewnych dziedzinach takich jak szkolenie młodzieży potrafi działać rozważnie, cierpliwie, długofalowo. Klub buduje nowoczesną bazę treningową, zatrudnia fachowców od szkolenia młodzieży (Grootscholten), od fizjologii (dr Piotr Żmijewski z Instytutu Sportu). Wygląda to zupełnie inaczej niż prowadzenie pierwszej drużyny, w której co chwila wymienia się trenerów, raz stawia się na wychowanków, a raz na Chorwatów a innym razem na Portugalczyków. Olgierd Kwiatkowski