<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/legia-warszawa-jagiellonia-bialystok,2426">Zobacz zapis relacji na żywo z tego meczu!</a> Początek sobotniego meczu należał do Jagiellonii. To goście byli groźniejsi w atakach. Po dziesięciu minutach z prawej strony dośrodkował Tadas Kijanskas. Kostiantyn Machnowskyj wybił piłkę, ale trafił nią w Marcina Komorowskiego, ale na ich szczęście futbolówka nie zmierzała do siatki. Potem było nawet lepiej. W 16. minucie z rzutu rożnego dośrodkował Marcin Burkhardt. Z kilku metrów "główkował" Thiago Cionek, jednak bramkarz Legii sparował piłkę. Jego koledzy nie potrafili jej wybić i do siatki skierował ją Andrius Skerla. Sędzia gola jednak nie uznał odgwizdując pozycję spaloną. Na pewno nie był na niej Litwin, ale Tomasz Frankowski, który stał metr przed Machnowskim. Napastnik Jagiellonii absorbował uwagę Ukraińca i arbiter chyba się nie pomylił. Pomału do głosu dochodziła Legia. Strzałami z dystansu Grzegorza Sandomierskiego próbował zaskoczyć Ariel Borysiuk. Po pół godzinie gospodarze przeprowadzili zespołową akcję, w której wzięli udział Michał Kucharczyk, Sebastian Szałachowski i Miroslav Radović. Strzał tego ostatniego z 12 metrów poszybował ponad poprzeczką. Potem Sandomierskiego próbowali zaskoczyć jeszcze Ivica Vrdoljak, Szałachowski, czy Kucharczyk, ale ta sztuka im się nie udała. W końcu nadeszła 44. minuta. Z rzutu rożnego dośrodkował Tomasz Kiełbowicz, o pozycję walczyli Vrdoljak i Skerla, a piłka po głowie obu piłkarzy wpadła do siatki. Po przerwie Jagiellonia nie potrafiła stworzyć sobie sytuacji do wyrównania. Z dystansu Machnowskiego chcieli zaskoczyć Tomasz Frankowski, Rafał Grzyb i Burkhardt, a najlepszą okazję miał Kamil Grosicki, który w 68. minucie po zgraniu głową Skerli strzelał z 11 metrów, ale za słabo, by zaskoczyć bramkarza Legii. Gospodarze byli groźniejsi. W 59. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Radović, ale jego strzał lewą nogą wybronił Sandomierski. W 74. na uderzenie z dystansu zdecydował się Jakub Rzeźniczak, bramkarz gości wybił piłkę przed siebie, a próbujący dobijać Maciej Iwański się poślizgnął. W 81. Borysiuk posłał daleką piłkę na prawą stronę, Radović podciągnął jeszcze do linii końcowej i wycofał piłkę, jednak uderzenie Iwańskiego minęło słupek. Jagiellonia nadzieję na korzystny wynik straciła w 83. minucie. Grzyb będąc ponad 40 metrów od własnej bramki chciał głową zagrać piłkę do Sandomierskiego. Zrobił to jednak za lekko i do piłki dopadł Iwański, a pomocnikowi zespołu z Białegostoku nie pozostało nic innego, jak sfaulować, za co dostał czerwoną kartkę. Podopieczni Michała Probierza mimo wszystko starali się atakować, ale nadziali się na zabójczą kontrę. W piątej minucie doliczonego czasu gry Jagiellonia wykonywała rzut wolny. W pole karne pobiegł nawet Sandomierski. Po centrze wybił ją Machnowskyj i legioniści wyprowadzili kontrę. Borysiuk podał do Rzeźniczaka, a ten mimo że źle przyjął piłkę zdołał posłać ją do pustej siatki. To mała osłoda dla obrońcy Legii, który w sobotnim meczu zobaczył żółtą kartkę i nie zagra w piątek 12 listopada w Krakowie z Wisłą. Po meczu powiedzieli: Michał Probierz (trener Jagiellonii Białystok): - Kibice zobaczyli ciekawe spotkanie, bo nie przyjechaliśmy do Warszawy, żeby się bronić. Narzuciliśmy swój styl gry i szkoda niewykorzystanych okazji na zdobycie bramki. Pierwszy gol zdecydowanie ustawił mecz. W drugiej połowie Legia mogła ograniczyć się do kontrataków i dobrze to robiła. W końcówce meczu postawiliśmy wszystko na jedną kartę i straciliśmy drugiego gola po naszej desperackiej próbie wyrównania. Przegraliśmy ważne spotkanie, ale cały czas mamy przewagę nad Legią i pozostałą grupą pościgową. Z niecierpliwością czekam na rewanż w Białymstoku. Maciej Skorża (trener Legii Warszawa): - To był dobry mecz, ponieważ obie drużyny stworzyły sporo sytuacji bramkowych. Jagiellonia nie przyjechała się bronić, ale atakowała i kreowała grę. W pierwszej połowie to rywale narzucili swój styl gry i byli bardzo groźni. Po kilkunastu minutach otrząsnęliśmy się i zaczęliśmy skutecznie rozbijać ataki gości. Gol strzelony przed przerwą pozwolił nam kontrolować spotkanie. Po zdobytej bramce nie musieliśmy już ryzykować, szanowaliśmy piłkę i czekaliśmy na kolejne okazje do kontry. Szkoda, że drugiej bramki nie strzeliliśmy wcześniej, ponieważ wówczas uniknęlibyśmy horroru w końcówce. Niestety do samego końca było nerwowo. Jestem zadowolony z organizacji gry i współpracy między poszczególnymi formacjami. Wiedziałem, że trzeba wyłączyć z gry Tomasza Frankowskiego i Kamila Grosickiego i to nam się udało. To dla nas bardzo ważne zwycięstwo, które przybliża nas do pierwszej pozycji. Cztery punkty to odległość, dzięki której widzimy już plecy lidera. Do końca rundy będziemy się starali tą liczbę jeszcze bardziej zmniejszyć. Legia Warszawa - Jagiellonia Białystok 2-0 (1-0) Bramki - Vrdoljak (44.), Rzeźniczak (90.+5). Legia Warszawa: Kostiantyn Machnowskyj - Jakub Rzeźniczak, Marcin Komorowski, Inaki Astiz, Tomasz Kiełbowicz - Manu (90. Artur Jędrzejczyk), Ivica Vrdoljak, Ariel Borysiuk, Miroslav Radović, Sebastian Szałachowski (66. Maciej Iwański) - Michał Kucharczyk (88. Bruno Mezenga). Jagiellonia Białystok: Grzegorz Sandomierski - Tadas Kijanskas, Andrius Skerla, Thiago Cionek, Alexis Norambuena (42. Tomasz Kupisz) - Kamil Grosicki (75. Bartłomiej Pawłowski), Hermes, Rafał Grzyb, Marcin Burkhardt (62. Franck Essomba), Jarosław Lato - Tomasz Frankowski. Sędziował Paweł Gil (Lublin). Żółte kartki: Jakub Rzeźniczak, Kostiantyn Machnowskyj - Tadas Kijanskas, Thiago Cionek, Tomasz Kupisz. Czerwona kartka - Rafał Grzyb (82., faul).Widzów 21˙963. <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/legia-warszawa-jagiellonia-bialystok,2426">Zobacz wyniki, strzelców goli Ekstraklasy oraz tabelę</a>