Choć wiemy to od dawna, dziś przekonaliśmy się o tym po raz kolejny. Bez swoich najlepszych piłkarzy Legia jest tylko cieniem zespołu, który potrafi oczarować wszystkich, przynajmniej na naszym podwórku. Górnik mógł dziś wygrać przy Łazienkowskiej, ale w drugiej połowie albo piłkarzom Roberta Warzychy albo sił, albo wiary w końcowy sukces. Skończyło się podziałem punktów. Zgodnie z zapowiedziami Henning Berg znów mocno potrząsnął wyjściowym składem. W porównaniu do meczu z Celtikiem, w podstawowej jedenastce znaleźli się tylko Duszan Kuciak i Dossa Junior. Zmiennicy raczej nie wykorzystali szansy, po raz kolejny potwierdzając, że różnica między podstawowym składem, a bezpośrednim zapleczem jest bardzo duża. Znów z kiepskiej strony pokazali się nowi piłkarze Legii - Igor Lewczuk i Arkadiusz Piech. Sprowadzony z Zawiszy Bydgoszcz obrońca wprawdzie nie zagrał tak katastrofalnie jak w meczu o Superpuchar Polski ze swoim byłym klubem, ale za to strzelił samobójczego gola. Choć za sytuację z 25. minuty bardziej należy winić nieporadnego Kuciaka, który po dośrodkowaniu minął się z piłką i wpadł na Dossę Juniora. Futbolówka uderzyła Lewczuka i wturlała się do bramki. Tak naprawdę Górnik powinien prowadzić już chwilę wcześniej, bo dobrą okazję miał Łukasz Madej, ale jego strzał padł łupem słowackiego bramkarza Legii. Dla mistrzów Polski gole miał strzelać Arkadiusz Piech, ale nic z tego nie wyszło. Sprowadzony za milion złotych z Zagłębia Lubin napastnik na razie prezentuje się bardzo słabo. A jeśli dodamy do tego, że co miesiąc inkasuje 60 tysięcy złotych pensji plus 12 tysięcy za każde wyjście na murawę, to jego transfer aspiruje już do największego rozczarowania rundy. Piech snuje się po boisku jak mucha w smole, nie szuka gry, jest mało aktywny, a nawet gdy ma okazję do zdobycia gola, to potrafi ją koncertowo zmarnować. W 38. minucie były reprezentant Polski nie był w stanie trafić nawet do... pustej bramki. O tym, że Legia nie przegrała z Górnikiem w dużej mierze zdecydował fortel Berga. Po niespełna godzinie gry Norweg dokonał aż trzech zmian równocześnie. Zdjął z boiska chaotycznego Henrika Ojammę, podziękował za grę młodemu Bartłomiejowi Kalinkowskiemu oraz dał odpocząć Tomaszowi Brzyskiemu. W ich miejsce weszli Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec i debiutant Łukasz Moneta. To 20-letni lewonożny zawodnik, który może grać zarówno w pomocy jak i na boku obrony. Na boisku niczym się nie wyróżnił, poza nazwą klubu, w którym wcześniej grał - LKS Nędza. Zmiany jednak odniosły swój skutek. Legia zaczęła grać bez prawego pomocnika i kompletnie zbiła z tropu zdezorientowanych piłkarzy Górnika. Efekt przyszedł w 66. minucie. Ivica Vrdoljak zagrał cudowną piłkę do Marka Saganowskiego, a 37-letni przepchnął obrońcę Górnika i zdołał pokonać Pavelsa Steinborsa. "Sagan" pięknie uczcił jubileusz. To był jego setny mecz w barwach Legii. Po stracie gola Górnik ograniczył się już tylko do wybijania piłki po autach. Przy stałych fragmentach gry w pobliżu własnego pola karnego goście bronili się już całą jedenastką. Mimo tego legioniści i tak stwarzali sobie sytuacje. Szanse mieli Jakub Kosecki czy ponownie Saganowski, ale wynik nie uległ zmianie. Zdecydowanie na największe uznanie zasługują dziś kibice. Fani Legii przygotowali fantastyczną oprawę upamiętniającą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Zaczęło się od wycia syreny, nawiązującego do symbolicznego uczczenia Godziny W. Później odpalone zostały race, z których ułożony został symbol Polski Walczącej. A na koniec odśpiewano cztery zwrotki Mazurka Dąbrowskiego. Do należytego szacunku dla smutnej rocznicy dołączyli się też kibice Górnika, którzy wywiesili flagę z napisem "Mimo lokalnych animozji, łączymy się we wspólnej wartości". Na trybunach trwa też akcja, domagająca się zmiany spikera. Wojciech Hadaj parokrotnie podpadł najbardziej zagorzałym fanom z "Żylety", ale zapowiedział, że odejdzie z klubu, kiedy kilkukrotnie kibice będą się tego wyraźnie domagać. W związku z tym na każdym meczu przy Łazienkowskiej wisi płótno z napisem "Dziękujemy Hadajowi, chcemy nowego spikera". To był trzeci mecz Legii u siebie w tym sezonie, więc płótno zostało opatrzone numerem trzy. Ile jeszcze wytrzyma charyzmatyczny Hadaj? Autor: Krzysztof Oliwa Legia Warszawa - Górnik Zabrze 1-1 (0-1) Bramki: 0-1 Igor Lewczuk (25. samobójcza), 1-1 Marek Saganowski (66.) Sędzia: Bartosz Frankowski. Widzów: 12 100. Legia Warszawa: Duszan Kuciak - Bartosz Bereszyński, Igor Lewczuk, Dossa Junior, Tomasz Brzyski (56. Łukasz Moneta) - Henrik Ojamaa (57. Tomasz Jodłowiec), Bartłomiej Kalinkowski (57. Ivica Vrdoljak), Helio Pinto, Jakub Kosecki - Marek Saganowski, Arkadiusz Piech. Górnik Zabrze: Pavels Steinbors - Roman Gergel, Dominik Sadzawicki, Błażej Augustyn, Seweryn Gancarczyk, Rafał Kosznik (83. Maciej Mańka) - Robert Jeż, Radosław Sobolewski, Adam Danch, Łukasz Madej (73. Dzikamai Gwaze) - Mateusz Zachara (66. Wojciech Łuczak).<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>