<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/legia-warszawa-arka-gdynia,5383" target="_blank">Kliknij, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z meczu</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/legia-warszawa-arka-gdynia,id,5383" target="_blank">Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych</a> Przed meczem trener Ricardo Sa Pinto skupił się na... narzekaniu na terminarz. Że Legia grała mecz w Legnicy, potem w Pucharze Polski, że piłkarze spędzili dużo czasu w autokarze i w hotelach. I że w ogóle cały ten terminarz jest bez sensu. Wygląda na to, że już w czwartek Portugalczyk postanowił zrobić krok do przodu i przestrzegł przed tym, że jego piłkarze nie dadzą rady w spotkaniu z Arką Gdynia. Będą zmęczeni fizycznie i psychicznie. Dobra wymówka jest zawsze w cenie. Legia w meczu z Arką przypominała Legię sprzed paru tygodni. Powolną, ociężałą, trochę nawet wpisującą się w słowa Sa Pinto. Z tą różnicą, że zamiast dystans z Legnicy przez Opalenicę, gdzie legioniści mieli bazę, do Chojnic i Warszawy, piłkarze pokonywali nie w autokarze, ale na piechotę. A do tego Arka to zespół, który przy Ł3 czuje się wyjątkowo swobodnie. Na dowód tej tezy nie trzeba było długo czekać. Zanim miejscowi kibice na dobre rozsiedli się na trybunach, Legia już przegrywała 0-1. Maciej Jankowski mocnym kopnięciem wykończył zgranie jednego z kolegów i pokonał Radosława Cierzniaka. Bramkarz Legii nawet nie rzucił się w kierunku lecącej piłki, choć ciężko mieć do niego pretensje za gola. Stracona bramka nie sprawiła jednak tego, że mistrzowie Polski wzięli się w garść. Tak naprawdę groźnie po raz pierwszy pod bramką Steinborsa zrobiło się w 43. minucie, gdy niecelnie główkował Mateusz Wieteska. Były zawodnik Górnika nie spisał się jako egzekutor, ale chwilę później zdołał trącić zagraną z rzutu rożnego piłkę, a jego podanie na gola zamienił Michał Kucharczyk. Wydawało się, że podbudowana golem w końcówce pierwszej połowy Legia, po zmianie stron weźmie sprawy w swoje ręce. Nic z tego. Wprawdzie gra drużyny Sa Pinto wyglądała o niebo lepiej, to jednak w atakach gospodarzy brakowało konkretów. Legia jednak mogła wygrać to spotkanie, bo w końcówce w polu karnym padł Carlitos. Czy był faulowany? Zdaniem wszystkich fanów Legii nie podlega to żadnej wątpliwości. Sędzia Paweł Gil stwierdził jednak inaczej. Czy miał rację? Ciężko jednoznacznie stwierdzić. Mistrzowie Polski wygrali trzy ostatnie mecze po raz pierwszy od maja. Potknęli się na Arce. To dla niektórych może być zaskoczenie, ale czy na pewno? Przed piątkowym spotkaniem gdynianie z czterech meczów przy Ł3 wygrali trzy. Teraz na swoim koncie obie drużyny zapisują remis. Krzysztof Oliwa Legia Warszawa - Arka Gdynia 1-1 (1-1) Bramki: 0-1 Maciej Jankowski (3), 1-1 Michał Kucharczyk (45-głową). Legia Warszawa: Radosław Cierzniak - Paweł Stolarski (84. Jose Kante), Mateusz Wieteska, Artur Jędrzejczyk, Adam Hlouszek - Dominik Nagy, Domagoj Antolić (76. Andre Martins), Cafu, Sebastian Szymański, Michał Kucharczyk - Carlitos. Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Luka Marić, Frederik Helstrup, Adam Marciniak - Luka Zarandia (79. Rafał Siemaszko), Adam Deja (32. Adam Danch), Michał Nalepa, Michał Janota (90+1. Nabil Aankour), Maciej Jankowski - Aleksandyr Kolew. Żółte kartki: Paweł Stolarski - Michał Janota, Adam Marciniak, Frederik Helstrup. Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 18 725. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy</a> <a href="https://eurosport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking?sId=113&gwId=61593&posId=&sort=0" target="_blank">Ranking Ekstraklasy - sprawdź!</a>