Decyzja CAS zapadnie za kilka tygodni. - Po tym co przeszliśmy, nie jestem wielkim optymistą. Na tym poziomie jest jednak nadzieja, bo wszystkim zajmuje się zewnętrzny trybunał, więc kto wie? - powiedział w rozmowie z Legia.Net Mioduski. - Jestem realistą i wiem, że nie powinniśmy mieć wielkich nadziei. Byliśmy w Lozannie, słuchaliśmy tego, mogliśmy zabrać głos i mieliśmy okazję odpowiedzieć na pytania. Wydaję mi się, że arbitrzy zobaczą słuszność naszych argumentów. Wszystko jest po naszej stronie, za wyjątkiem jednej kwestii - bardzo formalnego spojrzenia UEFA na przepisy. Na to powołuje się europejska federacja - przepisy są przepisami i dla nich wszystko jest jasne - stwierdził współwłaściciel Legii. - Dla nas takie jasne to nie jest. Udowadnialiśmy na posiedzeniu, że ten przepis nie był tak klarowny i można było go inaczej zrozumieć - dodał Mioduski. Legia ma nadzieję także na odszkodowanie za brak awansu do Ligi Mistrzów. - Dla mnie odszkodowanie jest troszeczkę drugorzędne. Walczymy o sprawiedliwość, choć to może naiwne stwierdzenie - powiedział Mioduski. Jak dodał, "jeśli będą nas odpowiednio postrzegać, to będzie nam łatwiej dbać o interesy na szczeblach międzynarodowych. Pomoże to też całej polskiej piłce".