<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/legia-warszawa-ksc-lokeren-w-le,4123" target="_blank">Zobacz zapis relacji NA ŻYWO z meczu Legia Warszawa - KSC Lokeren</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/legia-warszawa-ksc-lokeren-w-le,id,4123" target="_blank">Zobacz zapis relacji dla urządzeń mobilnych</a> Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby jego nie było. Radović po raz kolejny zapewnił zwycięstwo Legii Warszawa. Tym razem wyjątkowo cenne, bo w meczu z Lokeren w premierowym występie w Lidze Europejskiej. Jeśli można sobie wyobrazić, że ktoś jest niezastąpiony to takie określenie pasuje właśnie do "Rado". Odkąd Serb z polskim paszportem przejął pierwsze skrzypce w drużynie Legii, stołeczna drużyna cały czas jest na topie. Dwa mistrzostwa Polski, fantastyczna gra w tej edycji europejskich pucharów, to w głównej mierze zasługa Radovicia. Prawdziwym majstersztykiem okazało się przesunięcie go z boku pomocy do ataku. Serb nie dość, że potrafi angażować się w defensywę i rozegranie, to jeszcze pod bramką rywali jest skuteczny do bólu. W zeszłym sezonie Radović strzelił 14 goli w lidze, teraz jest na najlepszej drodze do pobicia tego wyniku. W tej chwili łącznie z europejskimi pucharami ma już na koncie 9 trafień. I to jakich! Takich, które decydują o wygranej drużyny Henninga Berga. Norweg po meczu ze Śląskiem Wrocław powiedział, że Radović to ten typ piłkarza, dla którego kibice przychodzą na stadion. Nie ma w tym ani odrobiny przesady. Radović dał wygraną Legii także w czwartkowym meczu, choć tym razem był to jeden z łatwiejszych goli, jakie strzelił. Serb po prostu dostawił stopę do kapitalnego podania Michała Kucharczyka, którego za tą akcję należała się owacja na stojąco. Lokeren miało się okazać łatwym rywalem dla Legii, ale wcale tak nie było. Choć wyraźnie w oczy rzucało się, że nie jest to zespół klasy Anderlechtu Bruksela, Club Brugge czy Standardu Liege, to jednak wszyscy przekonali się, że wyeliminowanie Hull City w decydującej rundzie kwalifikacji do Ligi Europejskiej nie było przypadkiem. Tym razem jednak legioniści nie pozwolili rywalom na zbyt wiele. Choć po strzelonym przez Radovicia golu, mistrzowie Polski skupili się głównie na obronie, to jednak Belgowie nie stworzyli sobie stuprocentowych okazji do pokonania Duszana Kuciaka. Obrona Legii funkcjonowała jak należy, choć patrząc na to, jak wyglądała gra w defensywie w sobotnim meczu ze Śląskiem Wrocław, brzmi wręcz niewiarygodnie. Jedyny gol padł w 58. minucie. Tomasz Jodłowiec posłał świetne podanie na lewą stronę do Michała Kucharczyka. Lewoskrzydłowy odegrał ją do dobrze ustawionego "Rado", a Serb wpakował piłkę do siatki przy prawym słupku bramki Boubacara Barry'ego. Na uwagę zasługuje także to, co działo się na trybunach. Ostatecznie okazało się, że UEFA ukazała Legię "tylko" karą finansową za oprawę w poprzednim meczu z Aktobe. Na "Żylecie" jak zawsze w meczach o taką stawkę zjawił się komplet kibiców. Fani przygotowali znakomitą oprawę. Bohaterem jej był Lucjan Brychczy, legenda stołecznego klubu, piłkarz, który z Legią jest związany już od 60 lat. Duże wrażenie zrobił też transparent, przypominający 75. rocznicę napaści Związku Radzieckiego na Polskę. Najważniejsze jest to, że Legia nie przegrała ósmego meczu z rzędu w europejskich pucharach i już po pierwszym meczu fazy grupowej Ligi Europejskiej ma tyle samo punktów, co w całej poprzedniej edycji. Legia Warszawa - KSC Lokeren 1-0 (0-0) Bramka: Miroslav Radović (58.) <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-liga-europejska-faza-grupowa-grupa-l,cid,637,rid,2296,gid,734,sort,I" target="_blank">Grupa L Ligi Europejskiej - terminarz, wyniki, tabela i strzelcy</a> Autor: Krzysztof Oliwa