37-letni golkiper Legii tuż przed przerwą sprokurował pierwszą bramkę, spóźniając się z interwencją i faulując słoweńskiego napastnika gości Romana Bezjaka. Z jedenastu metrów pewnym strzałem pokonał go Litwin Arvydas Novikovas. Drugi gol padł w 88. minucie po podaniu Piotra Wlazło i niefrasobliwości obrońców Legii Michała Pazdana i Artura Jędrzejczyka. Malarza pokonał tym razem Karol Świderski. Straty Legii były jeszcze dotkliwsze, bo warszawianie kończyli spotkanie w dziewięciu, po dwóch czerwonych kartkach dla Domagoja Antolicia i Marko Vesovicza. Inna sprawa, że piłkarzom w ramach trwającej 25. kolejki Lotto Ekstraklasy przychodzi grać w ekstremalnych warunkach atmosferycznych, przy temperaturze wynoszącej minus kilkanaście stopni Celsjusza. To nie podoba się wielu ludziom piłki, w tym między innymi Malarzowi, którego zdanie w tym temacie cytuje portal legia.com. "Broń boże nie zamierzam zwalać na temperaturę, że graliśmy słabiej. Dla mnie granie w takich warunkach jest nienormalne i myślę, że każdy piłkarz to samo potwierdzi. Można było całą kolejkę przenieść i nie byłoby problemu. Boiska też nie pomagają, są zmarznięte, piłka jest jak kamień. Nie ma w ogóle przyjemności z gry. Myślę, że ktoś z góry powinien puknąć się w czoło i zastanowić się dla kogo gramy, bo teraz i kibiców mniej przychodzi. Wypada po prostu zastanowić się, czy warto ryzykować zdrowie piłkarzy. No nic, każdy z zawodników obu drużyn musiał dziś wyjść na murawę i grać" - powiedział doświadczony bramkarz. Art