<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I">Lotto Ekstraklasa - sprawdź terminarz, wyniki oraz tabelę!</a> Najlepszy piłkarz: Tomasz Loska - ostatnie miesiące dla 21-letniego zawodnika są niezwykle udane. Wiosną miał być rezerwowym w Górniku, ale w obliczu kontuzjowanych podstawowych bramkarzy Kasprzika i Pawłowskiego dostał szansę od trener Brosza. To była znakomita decyzja, bo młody zawodnik wiosną prezentował się świetnie i to także dzięki niemu zabrzanie wrócili do ekstraklasy. We wrześniu po raz pierwszy został powołany do reprezentacji U-21 przez Czesława Michniewicza. W niedzielę od początku grał niezwykle pewnie. W pierwszej połowie obronił dwa niezłe strzały Kucharczyka. Po zmianie stron jeszcze lepiej zachował się w sytuacjach z Hamalainenem oraz Guilherme. Dziesięć minut przed końcem świetnie zatrzymał kopnięcie Sadiku. W 84. minucie obronił strzał Fina, ale nie miał nic do powiedzenia przy dobitce. Na minus: Igor Angulo - hiszpański napastnik Górnika przed tym spotkaniem miał na koncie 16 goli w Lotto Ekstraklasie i wydawało się, że w niedzielę będzie największym zagrożeniem dla obrony Legii. Nic z tego. Nie miał żadnej okazji. Tak naprawdę strzelił tylko raz na bramkę Malarza, ale był na pozycji spalonej. (VAR)żny moment 1: w 16. minucie zabrzanie wyprowadzili bardzo dobrą kontrę. Łukasz Wolsztyński podał na lewo do wychodzącego na dobrą pozycję Angulo. Strzał Hiszpana został obroniony, ale dobitkę wykorzystał podający. Sędzia Jarosław Przybył zdecydował się na wykorzystanie systemu VAR. Po mniej więcej dwóch minutach i konsultacji z Pawłem Gilem podjął decyzję o nieuznaniu gola. Angulo w momencie zagrania Wolsztyńskiego był na pozycji spalonej. (VAR)żny moment 2: zaledwie dwie minuty po rozpoczęciu drugiej połowy VAR został wykorzystany po raz kolejny. W polu karnym gości po kontakcie z Loską upadł Jarosław Niezgoda. Sędzia Przybył w pierwszym momencie podyktował "jedenastkę". Wydarzenia spotkania: czegoś takiego nie było na Legii chyba nigdy. W tym meczu sędzia musiał tak naprawdę trzykrotnie przerywać wydarzenia na murawie. Najpierw w 31. minucie. Kibice z tzw. Żylety odpalili niezliczoną liczbę rac i innych materiałów pirotechnicznych. Takie zadymienia przy Łazienkowskiej 3 nie było od lat. Ba, możliwe, że nigdy. Na boisko zawodnicy wrócili po mniej więcej dziesięciu minutach. Potem była regulaminowa przerwa, a później kolejna niezapowiedziana. Stało się to 25 minut po rozpoczęciu drugiej połowy. Powód był ten sam i pauza trwała także podobnie długo. Mecz zatem zakończył się tak naprawdę ponad 20 minut później niż pierwotnie powinien. Kluczowa sytuacja: w 40. minucie gospodarze mieli pierwszą znakomitą okazję do strzelenia gola, która mogła rozstrzygnąć ten mecz już wtedy. W Górnik bardzo źle z narożnika boiska próbował dośrodkować nowy reprezentant Polski Rafał Kurzawa. Legia wyszła z szybką kontrą, w której miała przewagę pięciu na dwóch. Guilherme ładnie podał do Michała Kucharczyka. Skrzydłowy mistrzów Polski nie dał rady pokonać świetnie dysponowanego tego dnia Loski. Historyczne wydarzenie: po raz pierwszy w tym sezonie Legia zagrała w nowym, trzecim komplecie strojów meczowych. Koszulki zostały zainspirowane tymi z 1930 roku. Tego dnia przy Łazienkowskiej 3 historia spotkała się z teraźniejszością. Gospodarze w zielono-czarnych pasach prezentowali się naprawdę efektownie. Kontrowersja meczu: spotkanie dwukrotnie było przerywane z tego samego powodu, a więc zadymienia obiektu. Tak naprawdę powinno zostać zakończone po drugim takim wypadku. Czy goście nie powinni dostać wtedy walkowera? Przepisy nie są do końca jasne. Liczba meczu: 5 - tyle wygranych ligowych meczów z rzędu ma Legia pod wodzą Romeo Jozaka. Sam trener przyznawał przed meczem, że nie spodziewał się tak szybkiej możliwości walki o pierwsze miejsce w tabeli. Chorwat coraz lepiej czuje się w Warszawie. Piłkarze mu zaufali i ma to dobre skutki. Nowe określenie: piłkarska kwarta - można powiedzieć, że w niedzielę przy Łazienkowskiej grano system koszykarskim. Najpierw starcie na dziesięć minut zostało przerwane w pierwszej części, a potem prawie na tyle samo w drugiej odsłonie. Nasza ocena: jak na polskie warunki to było całkiem niezłe widowisko. Można powiedzieć, że przerwy pomagały gospodarzom, bo i po pierwszym i drugim zadymieniu oraz po zmianie stron byli zdecydowanie bardziej aktywni. To właśnie wtedy stwarzali najlepsze sytuacje, ale zatrzymywał ich Loska. Generalnie jednak miejscowi zdecydowanie bardziej zasłużyli na zwycięstwo. Gdy trenerem Legii zostawał Romeo Jozak była połowa września. Mistrzowie Polski byli rozbici. Teraz są już liderem tabeli. Czyżby prezes Dariusz Mioduski wybrał odpowiedniego człowieka? Na razie tak można powiedzieć, ale do końca sezonu jeszcze 21 meczów. Z Warszawy Krzysztof Srogosz