Ponoć prezes Bogusław Leśnodorski już rozpoczął poszukiwania nowego szkoleniowca. O takiego wcale nie będzie łatwo. Sezon dopiero co wystartował i większość trenerów ma już podpisane kontrakty. W grę wchodzi tylko kandydatura zagraniczna. Na krajowym podwórku z bardziej znanych szkoleniowców bez pracy są tylko Jan Urban i Maciej Skorża. Obaj pracowali już przy Łazienkowskiej i nie spełnili oczekiwań. Ale na giełdzie nazwisk już pojawiają się pierwsze kandydatury. To pracujący obecnie z Żyliną Adrian Gula, Izraelczyk z polskim paszportem Avram Grant, trenujący obecnie reprezentację Ghany i Rosjanin Oleg Kononow, który w poprzednim sezonie prowadził Krasnodar. W piątek Hasi zabrał głos na temat swojej przyszłości przy Ł3. - Nie przywiązuję uwagi do plotek na mój temat. Koncentruję się na pracy z zespołem. Wciąż odczuwam pełne zaufanie od władz klubu, codziennie ze sobą rozmawiamy - powiedział Albańczyk. Lista zarzutów do jego pracy jest bardzo długa, ale trzeba też przyznać, że los go nie oszczędzał. Na pierwszy mecz w Lidze Mistrzów musiał kompletnie przemeblować blok obronny. Jakub Czerwiński i Maciej Dąbrowski zagrali po raz pierwszy ze sobą na środku defensywy, z kolei na lewą flankę został przesunięty Guilherme, który nie występował na tej pozycji od ponad roku. - Sytuacja z wynikami nie jest idealna, musimy grać lepiej i zdobywać więcej punktów. Rezultat meczu z Borussią był katastrofą, to jak straciliśmy trzy pierwsze gole i że po kwadransie mecz był rozstrzygnięty. Ale musimy pamiętać o kontuzjach - graliśmy bez Pazdana, Kucharczyka, a Nikolić zaczął mecz na ławce - taki był nasz plan by zacząć od defensywy, a później częściej atakować. Organizacja gry nie wyglądała dobrze. Teraz Kucharczyk i Pazdan trenują indywidualnie od dwóch dni. Mogą wrócić do gry - dodał szkoleniowiec. Albańczyk jednak wierzy w to, że uda mu się odwrócić złą kartę. - Potrzebujemy punktów, powinniśmy mieć ich znacznie więcej. W pierwszych meczach sezonu traciliśmy ich zbyt wiele. Nie pokazujemy wciąż takiej gry, na jaką nas stać, jaką widziałem na treningach czy zgrupowaniu. Problem leży w mentalności, w psychice. Jest presja i się zwiększa, a sytuację trzeba odwrócić - stwierdził trener. W niedzielę legioniści będą mogli wreszcie zacząć odbijać się od ligowego dna. Choć o zwycięstwo nie będzie łatwo. Na Łazienkowską przyjeżdża Zagłębie Lubin, które po kapitalnym początku sezonu, ostatnio złapało lekką zadyszkę, czego dowodem była porażka na własnym stadionie z Wisłą Płock 1-2. Zwycięstwo jest potrzebne Legii niczym powietrze. Atmosfera w szatni jest grobowa. W drużynie już doszło do podziału na dwie duże grupy - zawodników sprowadzonych przez Hasiego oraz tzw. starą Legię. Kiepskie nastroje mogą poprawić tylko zwycięstwa. One potrzebne są także do tego, aby klub wreszcie zaczął się odbijać od ligowego dna. W pierwszych ośmiu meczach legioniści zdobyli dziewięć punktów. W tabeli są tuż nad strefą spadkową, a do prowadzącego tercetu: Jagiellonia, Lechia, Termalica tracą już siedem punktów. Nie są to straty nie odrobienia, ale jak na razie w obozie Legii nie widać sygnałów, że coś w drużynie ma się zmienić na lepsze. Krzysztof Oliwa Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz