Po dyskusyjnym rzucie karnym w doliczonym czasie gry Legia pokonała Jagiellonię 1-0. Wcześniej do niejasnej sytuacji doszło w polu karnym gospodarzy, gdzie padł Przemysław Frankowski. W nerwowej końcówce najpierw Ondrej Duda kopnął bramkarza Jagiellonii, za co zobaczył żółtą kartkę. - Duda był na granicy czerwonej kartki, pytanie co chciał uzyskać. Jestem w stanie zaakceptować żółtą - powiedział Stempniewski, jak zwykle oceniając sporne sytuacje w Canal Plus. Po chwili "Jaga" domagała się jedenastki, gdy w polu karnym upadł Frankowski, kopnięty przez Bartosza Bereszyńskiego. - To nie jest nic nadzwyczajnego, widzimy mnóstwo takich sytuacji - ocenił Stempniewski. - Jest lekkie trącenie w deskę, napastnik chce wykorzystać sytuację, sugerując że to powoduje jego upadek - stwierdził ekspert Canal Plus, twierdząc, że karny się Jagiellonii nie należał. Jego zdaniem nie należał się także karny Legii, gdy uderzona z bliska piłka trafiła w Giorgiego Popchadze. - Zawodnik porusza się w sposób naturalny, chce uniknąć trafienia, nie ma zamysłu grania ręką - skomentował Stempniewski. Paweł Gil dobrze by zrobił, gdyby się nie zasugerował bocznym - uznali komentatorzy w studiu, gdyż to interwencja sędziego liniowego zdecydowała o takiej decyzji arbitra.