Jak szaleć, to szaleć! Tyle żeby było to szaleństwo z głową. Dawno nie praktykowane. Młodzi, zdolni, podkupieni u konkurenta do tytułu. Proste? Genialnie proste. Tymczasem pakowano kasę po świecie - wysyłano na Bałkany, czy do Ameryki Południowej. Zamiast zająć się krajowym rynkiem. Leśnodorski czuje to, co nie znaczy, że będzie się zamykał na świat. Słyszałem, że w weekend poleciał do Londynu, aby oglądać spotkanie Chelsea - Arsenal, a także podyskutować "z możnymi i ważnymi" w świecie piłki. Leśnodorski powiedział niedawno: "Praca w Legii to było moje marzenie. Teraz jak się tutaj znalazłem, to chcę zostać na wiele lat". W oficjalnej rozmowie z dziennikarzami powiedział, że czeka na ocenę swojej pracy po dwóch i pół roku. Nieoficjalnie mówi swoim współpracownikom, że chciałby zostać i kilkanaście lat. Poczuł "bluesa" - poczuł moc kierowana klubem, który wzbudza ogromne emocje. To że od razu hasa po podwórku Jacka Rutkowskiego, właściciela Lecha, jest czymś niezwykłym. Kiedyś Widzew skutecznie zaatakował Ligę Mistrzów, sprowadzając dwóch uczestników tych rozgrywek z Legii - Macieja Szczęsnego i Radosława Michalskiego. Gdy Wisła Kraków szła w górę, Bogusław Cupiał potrafił kupić Kamila Kosowskiego i Macieja Żurawskiego. Jednak od wielu lat czołowe polskie kluby szachowały jedne drugich wielkimi sumami odstępnego. Przykład Bereszyńskiego pokazuje, że można wykorzystać koniec kontraktu. Nota bene wkrótce kończy się umowa Linettiego z Lechem, a to bodaj najzdolniejszy nastolatek w Polsce. Niezwykle pikantne byłoby przejście Olka Wandzla z Lecha do Legii. Utalentowany bramkarz jest synem Macieja Wandzla, szefa rady nadzorczej Lecha... Przez ostatnie lata w polskiej piłce wszyscy płynęli z prądem. Przyszedł Leśnodorski, który zajmował się biznesem i prawem, a piłka była dotychczas tylko pasją. Nie uznaje racji środowiska, które jest po prostu słabe. I ma rację! Teraz zasadnicze pytanie jest następujące? Po pierwsze, czy wreszcie kierowana przez niego Legia zdobędzie mistrzostwo Polski. Byłby to pierwszy tytuł dla "wojskowych" od 2006 roku! Po drugie, na ile Leśnodorski będzie w stanie przekonać właścicieli, że warto z pomysłem zaatakować Ligę Mistrzów. Te polskie ataki na Ligę Mistrzów są nieskuteczne od kilkunastu lat. Tyle że od kilku lat zmieniła się reguła awansu. Teraz drogę do Ligi Mistrzów zamykają nam takie zespoły, jak Sparta Praga, APOEL Nikozja czy ostatnio Helsingborgs. Autor: Roman Kołtoń Dyskutuj z autorem na jego blogu