Mistrzowie Polski przed środowym rewanżem są w komfortowej sytuacji. - Pochodzimy do tego meczu poważnie, bo nic nie jest jeszcze rozstrzygnięte. Jestem przekonany, że rywale podobnie podejdą do tego spotkania. Musimy dokończyć robotę, którą zaczęliśmy w Bielsku-Białej - powiedział Berg na wtorkowej konferencji prasowej. Bramki dla Legii w pierwszym meczu zdobyli Michał Masłowski, Ivica Vrdoljak, Michał Kucharczyk i Jakub Kosecki. Honorowego gola dla Podbeskidzia strzelił były piłkarz Legii Maciej Korzym. Ten wynik może rozwiewać obawy kibiców stołecznego zespołu w związku z odejściem zimą Miroslava Radovicia. - Cieszy fakt, że zdobywamy dużo bramek. Musieliśmy sobie poradzić po odejściu "Rado", ale ciągle uczymy się grać bez niego. Mamy dobry zespół i skupiamy się na ciągłym rozwoju - ocenił norweski szkoleniowiec. W sobotnim meczu ligowym z Piastem Gliwice (2-0) na prawym skrzydle Michała Żyrę zastąpił udanie Brazylijczyk Guilherme. - To bardzo przyjemny problem. Jednak podobnych kłopotów mam więcej. To jest część pracy trenera Legii, aby dokonywać odpowiednich wyborów. W podstawowym składzie może być tylko 11 piłkarzy, ale do dyspozycji muszę mieć ponad 18 klasowych, aby osiągać sukcesy. Podobny problem jest na prawej obronie, gdzie jesienią z powodzeniem występował Łukasz Broź. Jego dobre występy zaowocowały powołaniem do reprezentacji Polski. A teraz przegrywa rywalizację z Bartkiem Bereszyńskim. To ciężka sytuacja - przyznał Berg. W czwartek w drugim półfinale Lech Poznań podejmie Błękitnych Stargard Szczeciński. Drugoligowy zespół w pierwszym meczu sprawił ogromną niespodziankę pokonując wicelidera ekstraklasy 3-1. - Za wcześnie mówić z kim wolałbym zagrać w finale, bo jeszcze w nim nie jesteśmy. Jesteśmy dopiero w połowie drogi - zaznaczył Berg. Początek pojedynku Legia - Podbeskidzie w środę o godz. 20.45. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-P-polska-puchar-polski,cid,672,sort,I" target="_blank">Wszystko o Pucharze Polski - zobacz!</a>