Po przegranej 1-2 u siebie, legioniści nie odrobili strat w rewanżu, remisując 2-2. Tym samym żegnają się z europejskimi pucharami. W rewanżu z Dudelange Legię po raz pierwszy prowadził nowy szkoleniowiec, Ricardo Sa Pinto. - Trener jest z nami krótko i robił wszystko, co w jego mocy. To nie jego wina, to my zagraliśmy słabe spotkanie - mówił po meczu Szymański. - To nie był początek, jaki sobie wymarzyliśmy. Straciliśmy szybko dwie bramki, co zrujnowało nasze plany na to spotkanie. Potem trzeba było zmieniać ustawienie, grać inaczej, aby jakoś wyrównać ten wynik i doprowadzić do zwycięstwa - dodał. - Nie ja decyduję o tym, kto tu przychodzi, kto odchodzi. Mamy nowego trenera, każdy musi się pokazać jak najlepiej, żeby trener wybrał jak najlepszą jedenastkę. Miał na to parę dni, wybrał najlepszą jedenastkę na ten moment i trzeba mu przyznać, że to nie jego wina, bo to my zagraliśmy słabe spotkanie - podkreślił piłkarz Legii, cytowany na stronie klubu. - Byliśmy bardzo zmotywowani na to spotkanie, bo wiedzieliśmy, że nie możemy odpaść, co potem się wydarzyło. Na pewno przeciwnik nas zaskoczył, że strzelił szybko te dwa gole, ponieważ nie każdy z nas zakładał sobie, że stracimy je tak szybko, tylko zakładał, że to my będziemy dominować, zdobywać bramki i rozstrzygniemy mecz w pierwszej połowie, ewentualnie w drugiej - mówił Szymański. - To bardzo smutne. Wiadomo, że Legia co roku ma dominować nie tylko w Polsce, ale ma też pokazywać się z jak najlepszej strony w Europie. W tamtym roku się nie udało, w tym roku też. Naprawdę jesteśmy bardzo zdenerwowani. Nie wiem, co mam powiedzieć, bo coś takiego zdarza się już drugi raz. Jest mi przykro, bo ten klub musi dominować nie tylko w Polsce, ale też w Europie - zaznaczył młody legionista. WS