Zobacz zapis tekstowej relacji na żywo z tego meczu Relację na żywo można śledzić także na urządzeniach mobilnych - To Legia jest faworytem - przekonywał przed spotkaniem trener gospodarzy Jan Urban. Mecz dwóch najlepszy w Polsce drużyn miał być ozdobą tego sezonu, ale czy był? Raczej nie. Trener Lecha Mariusz Rumak mówił przed spotkaniem: - Za nic nie możemy przegrać, ale oczywiście jedziemy do Warszawy po zwycięstwo - przekonywał jeszcze w piątek. Przez większą część meczu wyglądało to tak, jakby prawdziwa była tylko pierwsza część tego zdania. Lech nie chciał ryzykować straty gola, bo wiedział, że przy żywiołowym dopingu kibiców Legii może się już nie podnieść. A na odrobienie straty dwóch punktów ma jeszcze szansę w trzech ostatnich kolejkach. Legia od początku grała agresywnie, tej agresji brakowało zaś jej rywalom. Taki obrazek był jednak już w wielu tegorocznych spotkaniach podopiecznych Jana Urbana - zdominowali środkową strefę boiska, łatwo przedostawali się w okolice pola karnego rywali, a później bili głową w mur. Także Lech nie pozwalał, by jego bramkarz Krzysztof Kotorowski był w opałach. W 17. minucie źle podał jednak Rafał Murawski, piłkę przejął Jakub Kosecki - uderzył w środek bramki. Później po świetnej akcji Władimira Dwaliszwilego najlepszą okazje przed przerwą miał Kucharczyk - skrzydłowy "Wojskowych" główkował z bliska, ale trafił tylko w boczną siatkę. Gdyby uderzył bardziej precyzyjnie, Kotorowski nie miałby szans. Kłopoty trenerowi Lecha Mariuszowi Rumakowi sprawiły kontuzje jego graczy. Już w pierwszej połowie urazów doznali Bartosz Ślusarski, a później Kebba Ceesay. Szanse poznaniaków? Groźna była akcja z 28. minuty, gdy Murawski wbiegł w pole karne, uderzył w bliższy róg, ale tam znalazł się Duszan Kuciak. W drugiej połowie inicjatywę przejął Lech, co mogło być pewnym zaskoczeniem. Pressing gospodarzy nie był już tak aktywny jak na początku spotkania, więcej miejsca mieli Murawski z Łukaszem Trałką i to oni rozpoczynali akcje poznaniaków. Słabiutko spisywał się za to Fin Kasper Haemaelaeinen. W 59. minucie Kuciak za blisko piąstkował, do futbolówki dopadł Murawski i głową przelobował golkipera Legii. Gospodarze mieli szczęście, bo na linii bramkowej pojawił się Artur Jędrzejczyk i zdołał przerzucić piłkę ponad poprzeczką. Dla Legii to było ostrzeżenie - trener Urban zmienił jednego defensywnego pomocnika (za Daniela Łukasika wszedł Dominik Furman), co znacznie poprawiło jakość gry gospodarzy. Zagrożeniem dla Kotorowskiego były stałe fragmenty, wykonywane zresztą przez Furmana. W 69. minucie Luis Henriquez w ostatniej chwili zablokował zagranie Marka Saganowskiego. Legia miała jednak rzut rożny, a po nim strzał Ivica Vrdoljak cudem zatrzymał w bramce... Murawski. Piłka znalazła się w bramce "Kolejorza" w 77. minucie - zresztą po kolejnym dośrodkowaniu Furmana. Kotorowski na pewno wybił ją zza linii, sędzia Szymon Marciniak był już skłonny uznać gola, gdy swoje uwagi zgłosił jego asystent. Okazało się, że Dwaliszwili uderzył futbolówkę ręką. Kto wie, czy kluczowy moment nie nastąpił w 79. minucie. Trener Lecha dokonał wówczas trzeciej zmiany - za obrońcę Huberta Wołąkiewicza na boisku pojawił się pomocnik Karol Linetty. Oznaczało to zmiany w defensywie Lecha - na prawą obronę powędrował Mateusz Możdżeń, a szybszy od niego Tomasz Kędziora znalazł się w środku. Pięć minut później Możdżeń nie zdołał dogonić uciekającego mu Koseckiego - piłkarz Legii wygrał pojedynek biegowy, wpadł w pole karne i tam został ścięty przez rywala. Możdżeń zobaczył czerwoną kartkę, a półtorej minuty później Vrdoljak strzelił zwycięskiego gola. W szeregach gospodarzy trwały przez chwilę targi, kto ma wykonywać jedenastkę. Chętny był bowiem Dwaliszwili, który walczy o tytuł króla strzelców, a dwie próby (jedną skuteczną) miał też przed tygodniem. Egzekucji dokonał jednak Chorwat, który po chwili pokazywał swoje przywiązanie do klubu, a następnie... został zmieniony. Grający w dziesiątkę Lech nie był już w stanie się podnieść - w ostatnich minutach legioniści kontrolowali grę. Andrzej Grupa, Warszawa Legia Warszawa - Lech Poznań 1-0 (0-0) Bramka: 1-0 Vrdoljak (86., z rzutu karnego) Legia: Kuciak - Bereszyński, Jędrzejczyk ŻK, Astiz, Wawrzyniak - Kucharczyk (77. Radović), Vrdoljak (87. Gol), Łukasik ŻK (62. Furman), Kosecki ŻK - Dwaliszwili - Saganowski. Lech: Kotorowski - Ceesay ŻK (35. Kędziora ŻK), Kamiński, Wołąkiewicz (79. Linetty), Henriquez - Lovrencics, Murawski, Trałka, Hamalainen, Możdżeń ŻK, Czk (84.) - Ślusarski (24. Teodorczyk). Sędziował Szymon Marciniak (Płock) Widzów: 29 416. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy