Wspólnych mianowników pomiędzy oboma przykładami jest dość sporo. Pierwszy z brzegu to dżentelmeńska umowa, która łączyła obie strony. Kasperczak obiecał Cupiałowi, że jeśli nie awansuje do Ligi Mistrzów, to sam złoży rezygnację. Wisła nie zakwalifikowała się do Champions League, przegrywając w decydującej fazie z Realem Madryt. Później jednak skompromitowała się w Pucharze UEFA, odpadając z Dinamem Tbilisi. Kiedy jednak przyszło co do czego "Henri" nawet nie chciał słyszeć o rozwiązaniu umowy zasłaniając się ważnym kontraktem. - Nie ty mnie zatrudniałeś, nie ty mnie będziesz zwalniał - usłyszał ówczesny dyrektor sportowy "Białej Gwiazdy" Zdzisław Kapka od Kasperczaka, ogłaszając mu, że nie będzie już prowadził Wisły. Przy Łazienkowskiej jest podobnie, bo parasolem ochronnym dla Albańczyka miały być dobre wyniki w lidze, nawet kosztem kiepskich występów w Champions League. Śledząc to, co działo się w niedzielę przy Łazienkowskiej, można odnieść wrażenie, że i w tym przypadku sprawę próbowano rozwiązać w taki sam sposób. Jak napisał na Twitterze Bogusław Leśnodorski, po meczu z Zagłębiem Lubin dyrektor sportowy Legii Michał Żewłakow oznajmił Albańczykowi, że został odsunięty od prowadzenia pierwszej drużyny. Kilkanaście minut później podczas konferencji prasowej Hasi na pytanie o swoją przyszłość zrobił tylko wielkie oczy i powiedział, że wciąż jest trenerem pierwszej drużyny. W poniedziałek Hasi ma rozmawiać z zarządem Legii. Jak to wyglądało przed laty w Wiśle? Wtedy Kasperczak przyjął do wiadomości, że został zawieszony, ale kilkanaście dni później niespodziewanie... zjawił się na konferencji prasowej, na której prezentowany był Werner Liczka. - Jak po latach rozmawialiśmy o tym, to Henryk wyznał mi, że tak doradzili mu prawnicy. Chciał pokazać, że cały czas jest w klubie, interesuje się tym, co się dzieje w Wiśle - wspomina Janusz Basałaj, który był wtedy prezesem "Białej Gwiazdy". Klincz trwał bardzo długo, bo Kasperczakowi nie spieszyło się ze znalezieniem pracy. Dopiero po ponad półtora roku podpisał umowę z reprezentacją Senegalu. - Pamiętam, że faktury od trenera Kasperczaka regularnie były wysyłane na Reymonta. Równocześnie prowadziliśmy rozmowy na temat rozstania, ale szły one opornie i nie osiągnęliśmy porozumienia - dodaje Basałaj, który osobiście prowadził negocjacje z Kasperczakiem. Czy tak samo będzie w przypadku Hasiego? - Wszystko zależy od pieniędzy. Jeśli Legia zdecyduje się wypłacić mu całe odszkodowanie, to strony dojdą do porozumienia bardzo szybko - uważa Basałaj. Ale wtedy Dariusz Mioduski, Bogusław Leśnodorski i Maciej Wandzel będą musieli głęboko sięgnąć do kieszeni. Na konto Albańczyka trzeba przelać około półtora miliona euro. Kiedy Cupiał zwalniał Kasperczaka, też trzeba było wypłacić solidną odprawę. - Z tego co pamiętam trener domagał się 600 tysięcy euro. Wisła była w stanie zapłacić nie więcej niż 400 tysięcy. Doszliśmy do ściany i nie dogadaliśmy się - dodaje Basałaj. Spór Wisły z Kasperczakiem był bardzo medialny. Szkoleniowiec miał za sobą kibiców i sporą część mediów. Na taki komfort nie może liczyć Hasi, ale może się to okazać absolutnie bez znaczenia. - Umów trzeba dotrzymywać. Ktoś wziął odpowiedzialność, podpisując z Hasim kontrakt. Ten obowiązuje jeszcze prawie trzy lata. Prawo jest tutaj jasne. Chcesz go wcześniej rozwiązać, wypłać całą kwotę należną do końca jego trwania - mówi Basałaj. Idealne wyjście z sytuacji dla Legii? Hasi szybko znajduje sobie nowy klub i automatycznie jest zmuszony do rozwiązania kontraktu z mistrzami Polski. Patrząc jednak na wyniki, jakie Albańczyk odnosił w końcowym okresie swojej pracy w Anderlechcie i trzymiesięcznej przygodzie z Legią, raczej się na to nie zanosi. - Kasperczak przynajmniej miał sukcesy w Afryce i było pewne, że wcześniej czy później dostanie dobrą ofertę - dodaje na zakończenie Basałaj. Wisła ostatecznie wypłaciła Kasperczakowi około 18 pensji po 20 tysięcy euro w czasie, kiedy nie był trenerem pierwszego zespołu. Krzysztof Oliwa <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Wyniki, terminarz i tabela Ekstraklasy</a>