Jak Legia przygotowywała się do meczu z Lechem - tak brzmiało pierwsze pytanie do Michniewicza. Wszyscy zdają sobie bowiem sprawę, że mistrzowie Polski muszą zaprezentować optymalną formę, żeby ograć lidera z Poznania. Po przegranym meczu z Lechią w Gdańsku mieliśmy dwa dni wolne, potem w środę i czwartek już trenowaliśmy. W sobotę niektórzy piłkarze pierwszego zespołu m.in Lindsay Rose i Yuri Ribeiro grali w rezerwach. Niedziela była wolna, a w poniedziałek i wtorek ćwiczyliśmy bez graczy powołanych do reprezentacji. Od środy trenujemy już praktycznie w pełnym składzie. Zagraliśmy sparing dwa razy po 30 minut z zespołem CLJ, żeby przypomnieć sobie pewne zachowania na boisku. W sobotę czeka nas ostatni trening w Książenicach, nocujemy tutaj i jedziemy na Łazienkowską. Co przerwa na reprezentację takie same problemy, że na kadry wyjeżdża po kilkunastu graczy. Tu jednak było wszystko OK, ci którzy zostali to porządnie potrenowali. Wcześniej graliśmy co trzy dni i czasu było jeszcze mniej, niż teraz. Mieliśmy go więcej i lepiej potrenowaliśmy - zapewnia trener Legii. Emreli nie ma koronawirusa W czasie przerwy na reprezentację najgłośniej było o problemach Mahira Emrelego. Najlepszy snajper Legii miał pozytywny wynik testu na COVID i nie zagrał w reprezentacji Azerbejdżanu przeciwko Serbii. - Mahir jest zdrowy, zaszczepiony, przeszedł dodatkowe badania, które wykluczyły absolutnie zakażenie. Artur Boruc nie trenuje, czekamy na lepsze wiadomości an. Temat jego kontuzji, przechodzi rehabilitację. Abu Hannę czeka zabieg i jest duże prawdopodobieństwo, że w tej rundzie już nie zagra. Pierwsza diagnoza jaką dostaliśmy z Izraela, to uszkodzone więzadło poboczne w kolanie. Zastanawiamy się teraz gdzie przeprowadzić zabieg, bo izraelska federacja pokryje wszystkie koszty leczenia. Najprawdopodobniej będzie on w Niemczech, ale jeszcze nie ma decyzji. Nasz lekarz Filip Latawiec też zdiagnozował, że chodzi o więzadło poboczne kolana. Mateusz Hołowonia nie trenuje, ale to nie jest groźny uraz - wyliczał problemy zdrowotne swoich piłkarzy szkoleniowiec Legii. Michniewicz zdradził nad jakimi elementami jego piłkarze głównie pracowali od meczu z Lechią. - Nad czym udało się popracować przez te dwa tygodnie? Przede wszystkim skupialiśmy się na motoryce, bardzo mocno od zeszłego tygodnia trenowaliśmy. Czeka nas jeszcze dużo spotkań na wysokiej intensywności i trzeba było te elementy motoryczne dopracować. Do tego elementy taktyczne, rozegranie, bronienie, przejście z ataku do obrony. W piątek popracujemy nad stałymi fragmentami - zdradził Michniewicz. Trener Legii tradycyjnie nie unikał też pytań o kwestie kadrowe. - Kto na prawe wahadło? Mattias Johansson na szczęście już normalnie trenuje. Grał przeciwko CLJ i zaprezentował się dobrze, ale grał tylko 30 min. Zobaczymy z Lechem wystąpi od od początku, ale generalnie jest gotowy do gry. Wiem, że mecze Legii z Lechem często kreują nieoczywistych bohaterów. Szanse takim zostać ma Kacper Kostorz. Jest w dobrej formie, widzimy jak gra regularnie i strzela w rezerwach. Jest w końcu zdrowy. W najbliższym czasie będzie dostawał swoje minuty. Zobaczymy czy już z Lechem. Maik Nawrocki i Artur Jędrzejczyk zagrożeni są pauzą za kartki. Joel Abu Hanna jest kontuzjowany, więc z rezerwowych stoperów został nam tylko Rose i być może w następnych meczach dostanie szansę. Ribeiro też będzie miał więcej okazji do gry. Na tle juniorów świetnie się prezentował, widziałem u niego duże zaangażowanie. Jurgen Celhaka w sobotę zagrać może cały mecz w rezerwach przeciwko Świtowi Nowy Dwór, bo jemu brakuje rytmu meczowego. Przyszedł do nas późno, jednak zanim wystartowała liga albańska. Gra tylko w reprezentacji i gra tam dobrze, a Albania świetnie się spisuje. Jest jeszcze Puchar Polski, gdzie w meczu ze Świtem Szczecin zagrają inni zawodnicy niż później w lidze z Pogonią - zapowiada Michniewicz. "Ta ostatnia niedziela" Milowicza Wielu kibiców Legii liczy, że wygrana z Lechem może być przełamaniem niemocy w lidze. - Potrzebujemy punktów, jak tlenu. Przegraliśmy wiele spotkań, mamy świadomość w którym miejscu jesteśmy. Wiemy, że Lech strzela dużo goli i wygrywa. Mamy swoje atuty i czas na przygotowanie do tego spotkania. Będzie lepiej niż w ostatnim meczu w Gdańsku, który zupełnie nam nie wyszedł. Lech dobrze funkcjonuje jako zespół, mają indywidualności, mocną ławkę, dużą rywalizację o skład. Grają raz na tydzień, za wyjątkiem meczów o Puchar Polski i wszystko im dobrze funkcjonuje. Widać, że te przygotowania pomagają. My też mamy swoje atuty i będziemy chcieli je pokazać. Nie myślimy za bardzo o Lechu, ale koncentrujemy się na tym, jak my chcemy zagrać - zapewnia trener. Michniewicz nie zauważył, żeby przez niepowodzenia w lidze atmosfera w klubie się "zagęściła". - Panuje raczej skupienie i pełna mobilizacja wśród zawodników. Jak szedłem na konferencję, to przypominał mi się film "Poranek kojota" jak śpiewał Milowicz: "Ta ostatnia niedziela". Ale to oczywiście żarty. Mieliśmy dużo czasu, żeby sobie ułożyć w głowach cała sytuację. Musimy zagrać przeciwko Lechowi w taki sposób jak gramy w Europie. Wtedy możemy myśleć o korzystnym wyniku. Oczekiwania wobec Legii i Lecha są takie, że mecz będzie stał na wysokim poziomie, podobnym jak gramy w Lidze Europie. "Kolejorz" nie jest tak dobry, jak Leicester, ale musimy zbliżyć się do poziomu, na którym graliśmy przeciwko Spartakowi Moskwa, Slavii Praga i Dinamo. Zagrzeb. Musi wszystko funkcjonować na wysokim poziomie. Poznaniacy mają wysoki zespół, więc musimy uważać na stałe fragmenty, bo oni maja przewagę wzrostu. Musimy sobie z tym poradzić. Mecz będzie na wysokim poziomie taktycznym? Skorża to mój serdeczny kolega i przeciwko niemu zawsze cię ciężko gra. Jego zespoły redukują przypadek na boisku do minimum, to solidne zespoły, nic nowego nie powiem - stwierdził trener Legii. Zero zagrożenia ze stałych fragmentów Jego zespół w tym sezonie nie stwarza praktycznie żadnego zagrożenia po stałych fragmentach gry. Rywale to wykorzystują, bo np. z Rakowem Częstochowa Legia przegrała tracą gole po rzucie karnym, rożnym i wolnym. - Naszym problemem jest, że Josue świetnie wykonuje wolne, ale z okolic pola karnego, a tutaj mamy bardzo niewiele sytuacji. Ivi Lopez w każdym meczu ma sytuację, żeby z 20-25 m strzelać. Nasz problem jest taki, że mamy niewielu piłkarzy, którzy grają dobrze "jeden na jeden" i szukają takich sytuacji. Są Luquinhas i Ernest Muci, reszta rozgrywa pozycyjnie. I stąd mniej fauli dla nas przed polem karnym. Pracujemy nad stałymi fragmentami. Mamy inaczej zbudowaną kadrę niż Raków. U nich wyliczyłem 14 graczy powyżej 185 cm i to robi różnice. Mieliśmy problem z kryciem, ze strefy zmieniliśmy na indywidualne. Andre Martins, Luqui, czy Muci nie mają najlepszych warunków fizycznych, każdy będzie chciał to wykorzystać, ale mamy tego świadomość. W defensywie juz funkcjonujemy lepiej przy stałych fragmentach. Teraz pracujemy nad ofensywą, bo w tym sezonie praktycznie tylko w meczu z Bodo/Glimt strzeliliśmy gola po stałym fragmencie. To zdecydowanie za mało - uważa trener Legii. Michniewicz zapewnia, że jego zespół nie odpuści meczu z Napoli, który będzie rozgrywany na wyjeździe cztery dni po ligowym hicie z Lechem. - Nie patrzymy w ten sposób. Najbliższy mecz jest teraz najważniejszy. O Napoli nie rozmawiamy w ogóle. Rzucamy wszystkie siły na Lecha. Potem będziemy myśleć o Napoli. Mamy o jeden dzień dłużej na odpoczynek, niż przed spotkaniem z Lechią po Leicester. Naprawdę jeden dzień w regeneracji robi dużą różnice i mamy tego świadomość. Nie chcemy się jednak cały czas tłumaczyć tym, że gramy co trzy dni. Jeśli będzie optymalna kadra, wszyscy będą zdrowi, to wtedy możemy rotować. Najbardziej energetyczne pozycje wahadła potrzebują rotacji i one na pewno będą. Filip Mladenović i Johansson będą mieli czas na odpoczynek - zapewnił na koniec Michniewicz. Artur Szczepanik, Interia